Love, Love, Love”

„Love, Love, Love”

To było dla niego niezwykłe zwycięstwo. Nie dość, że właśnie zdobył swój pierwszy tytuł Wielkiego Szlema, to jeszcze okoliczności w jakich to się stało były… magiczne. Kiedy ostatni, pięciometrowy putt toczył się prosto do dołka, na niebie ukazała się bajeczna tęcza. To musiał być znak! Znak od ojca, który 37 lat wcześniej wywalczył na tym samym polu kwalifikację do US Open. Teraz jego duch najwyraźniej krążył gdzieś wśród widowni.

Wbrew statystykom

Teoretycznie podchodząc do zagadnienia, urodzony trzynastego kwietnia 1964 roku w Charlotte, Davis Milton Love III nie mógł mieć bardziej sprzyjających warunków do zostania wielkim graczem.
Przyszedł na świat zaledwie dzień po zakończeniu Masters, gdzie jego tata, po pierwszym dniu rozgrywek był liderem. W zaistniałych okolicznościach syn po prostu musiał pójść w ślady ojca – Davisa Love Juniora! Ponieważ tata był nie tylko świetnym graczem, ale też jednym z najlepszych instruktorów golfa w USA i wychowankiem legendarnego Harvey’a Penicka, decyzja zapadła bardzo wcześnie. Davis Love III już w wieku dziesięciu lat postanowił, że zostanie profesjonalnym golfistą. Jak się okazało, wybór sposobu na życie był trafny.
Statystycznie rzecz ujmując nadzwyczajny sukces Davisa III nie był już jednak tak oczywisty. Tryumfator PGA Champioship z 1987 roku był zaledwie drugim graczem w historii, którego ojciec był profesjonalnym golfistą. Wcześniej w ten sam sposób na kartach historii zapisał się jedynie Dave Marr w 1965 roku.
Ale kto przejmowałby się statystykami?

Skazany na sukces

Środowisko w którym dorastał naturalnie skierowało go na właściwe tory. W golfa oprócz taty, grała też mama – Penta i młodszy brat – Mark. Poza tym ze względu na ojca, młody Davis stale przebywał wśród świetnych golfistów. Oto jak sam to tłumaczył: „Ciągle spotykałem wielkich golfistów i od najmłodszych lat wiedziałem, że chcę grać na ich poziomie”.
Zgodnie z przewidywaniami na pierwsze sukcesy nie trzeba było długo czekać.
W latach 1983-1985 Davis grał w drużynie Uniwersytetu Karoliny Północnej. W tym czasie trzykrotnie został wybrany do drużyny All-American i All-Atlantic Coast Conference (ACC). Wygrał też sześć tytułów uniwersyteckich, w tym prestiżowy ACC Championship w 1984 roku.
W roku 1985 przeszedł na zawodowstwo, a rok później rozpoczął grę w PGA Tour, gdzie na dzień dobry wyróżniony został tytułem „debiutanta roku”. Już wtedy imponował swoim „zasięgiem”, przewodząc statystykom długości uderzenia z tee.
Potwierdzeniem reputacji „long hittera” był zagrany w 2004 roku, podczas Mercedes Champioships, drugi w historii, najdłuższy drive turniejowy. Piłka potoczyła się wówczas na niewyobrażalną wręcz odległość 429 metrów! Aż strach pomyśleć, co musiał zjeść na śniadanie rekordzista wszechczasów – Mike Austin, kiedy w 1974 roku zagrał 36 metrów dalej…
Swój pierwszy tytuł PGA zdobył jako zaledwie dwudziestotrzylatek, podczas MCI Heritage Classic, w 1987 roku. Pokonał wówczas dość szczęśliwie przyszłego zwycięzcę US Open – Steva Jonesa, który na ostatnim dołku posłał swój drive daleko poza granice pola.
Do roku 2008 wygrał ponad 35 milionów dolarów, 19 tytułów PGA Tour i 14 innych turniejów. Przez ponad 450 tygodni znajdował się w pierwszej dziesiątce rankingu światowego, a jego najwyższą pozycją było miejsce trzecie.
Davis zawsze był świetnym graczem drużynowym, sześciokrotnie reprezentując swój kraj zarówno w rozgrywkach Ryder Cup oraz Presidents Cup. W latach 1993-2005 wystąpił w każdym Ryder Cup. Z kolei od pierwszego w historii Presidents Cup w 1994 roku nie opuścił ani jednych rozgrywek, aż do roku 2004. Jest też absolutnym rekordzistą Pucharu Świata, gdzie grając w parze ze swoim dobrym przyjacielem – Fredem Couples, zwyciężył aż cztery razy z rzędu, w latach 1992-1995.
Powszechnie znany jest też ze swojej szczodrości, okazywanej poprzez przekazywanie pokaźnej części swoich wygranych na cele charytatywne.

PGA Championship

Jedenaście lat po pierwszej profesjonalnej wygranej, Winged Foot – uznawane za jedno z najtrudniejszych pól na świecie, było miejscem największego tryumfu w jego karierze. Było to zarazem chyba najbardziej emocjonalne zwycięstwo w historii golfa.
Finałowa runda 66, zresztą już trzecia podczas tego turnieju, pozwoliła mu na pięciopunktową, długo oczekiwaną wygraną. Jego dewastujące 296 uderzeń, 11 poniżej para, starło aż o siedem uderzeń dotychczasowy rekord pola, ustanowiony przez Fuzzy Zoellera i Grega Normana, podczas US Open w 1984 roku.
Po tym jak dwa lata z rzędu otarł się o wygraną w turnieju Major, zajmując drugie miejsca w US Masters w 1995 roku – za Benem Crenshawem i rok później w US Open – za Stevem Johnsem, za trzecim podejściem wreszcie osiągnął wymarzony sukces.
Tym razem opatrzność najwyraźniej czuwała, a jego mama wyjaśniała tamte zdarzenia następująco: „ Kiedy ukazała się tęcza, wiedział, że jego ojciec jest dumny i jest razem z nim”.
Po latach Davis złożył hołd swojemu tacie, pisząc dedykowaną mu książkę „Every Shot I Take”.

Przekleństwo

W jego życiu dwie bardzo bliskie osoby zginęły w tragicznych wypadkach. Pierwszy był ojciec – który zakończył życie w 1988 roku podczas katastrofy małego samolotu, niedaleko portu lotniczego w Jacksonville. Davis III miał wówczas 24 lata.
W październiku 1999 roku zdarzyła się kolejna tragedia, w której tym razem zginął jego najlepszy przyjaciel – Payne Stewart – świeżo upieczony tryumfator czerwcowego US Open.
Na oczach milionów widzów prywatny odrzutowiec, który uległ wcześniej zabójczej dekompresji, leciał ponad godzinę, prowadzony przez automatycznego pilota. Rozbił się gdzieś na pustkowiach Południowej Dakoty po wyczerpaniu zapasów paliwa. Lot „samolotu widmo” śledzony był z towarzyszących mu myśliwców i transmitowany na żywo przez stację CNN.
Ten wypadek wstrząsnął golfowym światem, a szczególnie samym Davisem, dla którego była to kolejna, bolesna strata, spowodowana katastrofą lotniczą.

Kontuzji czar

Davis Love III już wcześniej często zmagał się z kontuzjami. Chronicznie cierpiał na bóle pleców i szyi, które były jego utrapieniem. Szczególnie nasiliło się to w latach 2006 i 2007, zmuszając go wielokrotnie do wycofywania się z turniejów.
W ostatnich dniach września 2007 roku miał już nowe, znacznie poważniejsze zmartwienie. Powodem była poważna kontuzja lewej kostki, do której doszło podczas… towarzyskiej rundy golfa. Davis zbiegając z tee zerwał wszystkie więzadła zewnętrznej strony kostki, po tym jak nieszczęśliwie wpadł stopą w zasłoniętą dziurę. Następstwem tego wypadku była operacja, mozolna, czteromiesięczna rehabilitacja i siedemdziesiąta ósma pozycja w rankingu światowym – najniższa od ponad dwudziestu lat !
Wiele osób zastanawiało się, jak dużo czasu upłynie zanim będzie on w stanie wrócić do gry. Ponieważ wypadek był naprawdę paskudny, niewielu stawiało, że Davis pozbiera się tak szybko. Jeszcze mniej osób przypuszczało, że już wkrótce zwycięży ponownie.

Powrót

Na miejsce powrotu nieprzypadkowo wybrał swój ukochany, rozgrywany w połowie lutego 2008 roku, AT&T;Pebble Beach National Pro-Am. Po prostu nie mógł tutaj nie zagrać! To jeden z trzech turniejów, w których Love grał nieprzerwanie od swojego pierwszego sezonu w PGA Tour. Dwudzieste czwarte miejsce nie było może jakimś szczególnym wyczynem, zważywszy zwłaszcza na możliwości naszego bohatera. Wziąwszy jednak pod uwagę czas jaki minął od pechowego urazu – był to bardzo solidny występ.
Kolejne trzynaście występów, najoględniej mówiąc, nie było na miarę możliwości mistrza PGA. Pięciokrotnie nie przeszedł przez cut, tylko raz plasował się w pierwszej dwudziestce, zajmując dziewiętnastą pozycję w British Open.
Punkt zwrotny miał miejsce podczas Turning Stone Championships. Wydaje się, że już sama nazwa zdopingowała naszego bohatera „po przejściach”. Co prawda pierwsza runda +3, zagrana dokładnie w pierwszą rocznicę operacji kostki, nie wróżyła jeszcze nic dobrego, ale później było już dużo lepiej. Wyniki 70,66,70 pozwoliły na zajęcie trzeciego miejsca.
W czterech kolejnych występach co prawda dwukrotnie nie przeszedł przez cut, ale miejsca: szóste w Justin Timberlake Shriners Hospitals for Children Open i jedenaste podczas Frys.com Open, można zaliczyć do całkiem dobrych.
Forma najwyraźniej wracała.

Dożywocie

Wreszcie, po ponad dwóch latach bez wygranej, Davis Love III, w wieku 44 lat sięgnął po kolejny tytuł, podczas rozgrywanego w połowie listopada Children’s Miracle Network Classic – ostatniego, oficjalnego turnieju PGA, sezonu 2008.
Dołączył tym samym do grona zaledwie trzech aktywnych zawodników, którzy wygrali 20 turniejów PGA Tour: Tigera Woodsa, Vijay’a Singha i Phila Mickelsona.
Zwyciężając w swoim dwudziestym turnieju, zgodnie ze zwyczajem PGA Tour, Davis Love zapewnił sobie jednocześnie dożywotnie prawo do gry w turniejach PGA, bez konieczności morderczych kwalifikacji.
Zamykająca runda 64 dała mu dodatkową satysfakcję. Love po raz piętnasty z rzędu zagrał podczas Children’s Miracle Network Classic poniżej siedemdziesięciu uderzeń. Wcześniejsza rekordowa seria należała do samego Tigera Woodsa.
„Wreszcie mam jakiś jego rekord” – żartował później.

Miłość od pierwszego wejrzenia?

Zwycięstwo w Children’s Miracle Network Classic, oprócz rekordów, przywilejów i pieniędzy, na pewno przysporzyło mu też całą rzeszę nowych fanów. Być może zapałali oni nawet dość rzadkim uczuciem, które można śmiało określić jako… miłość od trzeciego wejrzenia.
Ale czy może być inaczej w przypadku Davisa Love III?

Co w torbie ?

ITEM DESCRIPTION IMAGE
Driver Titleist 909D3, 8.5 degrees, 45 inches with a UST Proforce V2 75X

Fairway Wood Titleist F3-05 Prototype (13.0), UST Proforce V2 85X

Titleist 906F3 (18.0), UST Proforce V2 85X
Utility Wood Titleist 585H (17.0), UST Proforce V2 Hybrid 104g graphite shaft, X-flex
Irons Titleist Forged 680 (3-9); True Temper Dynamic Gold X-100

Wedges Titleist Vokey Design (50 degrees, 55 degrees & 60-E); True Temper Dynamic Gold

Putter Scotty Cameron by Titleist Studio Select Newport

Ball Titleist Pro V1x

I play the Titleist Pro V1x (original version), and I mark it with a dot between the name and the number.

Bag Titleist s82 Staff Bag