Fantastyczny finał tegorocznego Masters
Dopadli go na ostatnim dołku
Przez dwie i trzy czwarte rundy zwycięzcą tegorocznego Masters był Wojciech Świniarski z Lublina. Wyszedł na pole z pięcioma uderzeniami przewagi nad najmłodszym w stawce pretendentów Mateuszem, i czterech nad Tomkiem. Która jednak w miarę skończonych dołków stopniowo topniała i przed osiemnastym greenem wynosiła tylko jedno uderzenie nad młodszymi kolegami. Dorośli gracze w tej walce się już nie liczyli. O ile Mateusz, szalenie pobudliwy na polu, robił wrażenie, jakby wiele uderzeń mu się po prostu udawało, to Tomek Pulsakowski odwrotnie. Po słabszym początku, od 14 dołka grał fantastycznie i mógłby wyjść na czoło już na 16 dołku, gdzie drajwerem uderzył jako jedyny na green. Tyle, że potem potrzebował aż trzech patów.
Wojtek natomiast grał równo i dość zachowawczo, prowadził do ostatniego dołka jednym uderzeniem. Jednak na tym ostatnim dołku par był zbyt marnym wynikiem by zwyciężyć. Ostatni dołek rundy był zresztą najbardziej emocjonujący, gdyż zdarzyć się mogło wszystko. I tak się stało. Wszyscy trzej pretendenci byli drugim uderzeniem na greenie i zadecydowało puttowanie. Obaj młodsi konkurencji trafili swoje putty z fantastycznej odległości i konieczna okazała się dogrywka w wykonaniu aż trzech graczy!
Na pierwszym dołku dogrywki także zadecydowały putty! Choć Świniarski już pierwszym uderzeniem popsuł sobie pozycję w walce o zwycięstwo, posyłając piłkę w spory rough. Konkurenci zagrali bardziej prosto. Jednak wszyscy byli po tej samej ilości uderzeń na greenie. Pierwszy putto wał Mateusz pewnie wtaczając piłkę do dołka. Drugi putt należał do Wojtka który w tym dniu miał niestety problemy z puttowaniem i przeleciał zaporo za dołek i nie dobijając podniósł piłkę. Trzeci, ostatni putt o wszystko, pod wielka presją wykonywał Tomek. I znowu pech! Na pierwszym dołku dogrywki, mistrz klubu Toya i krajowych juniorów – po uderzeniu putta już zrobił krok w kierunku dołka, by wyjąć piłkę z dziury, gdy ta ominęła ją w ostatniej chwili! I w ten sposób zwycięstwo należało do najmłodszego w stawce dogrywkowiczów, wiecznie drugiego, pechowca w tym sezonie – Mateusza Gradeckiego. Wykonał fantastyczne uderzenie i to on wygrał tego dnia wszystko. Zwycięstwo w tym turnieju dało bowiem Mateuszowi ogólne zwycięstwo w walce o tytuł mistrza rankingowego. Podobnie, zwyciężając w tych zawodach jednym uderzeniem przed Roksaną Wojtkiewicz – tytuł mistrzyni uzyskała osiemnastoletnia Karolina Jaworska. Zawody miały więc fantastyczną dramaturgię i niech żałują ci, co tego nie widzieli na własne oczy.
Więcej zdjęć można obejrzeć w naszej galerii.
A tak radował się ze zwycięstwa Mateusz Gradecki