Piórem Persona – GISZOWIEC

Już chyba tylko Kazimierz Kutz pamięta to pole golfowe. Gdy obrady parlamentu zaczynają nużyć, mój sąsiad z senackiej ławy wspomina swoje podróże kolejką do szkoły z rodzinnych Szopieniec, właśnie obok pola golfowego w Giszowcu: „Panowie i panie dostojnie poruszali się po łąkach od czasu do czasu machając zakrzywioną laską. Z tego co pamiętam Amerykanie wybudowali tam 9-dołkowe pole, a większość grających stanowili cudzoziemcy.”

To prawda, chociaż Polaków też można było spotkać w Giszowcu. Jednak animatorami ruchu golfowego na Śląsku byli Anglicy i Amerykanie. Członkowie i pracownicy spółki Gische S.A. później także dyplomaci. Powstanie tej dzielnicy, całego wokół niej przemysłu i nowoczesnej infrastruktury również rekreacyjnej i sportowej, stawiały Giszowiec w rzędzie najnowocześniejszych rozwiązań urbanistycznych na świecie. My jednak pozostańmy bliżej golfa. Dzięki pomocy senatora Bronisława Korfantego, wnuka legendarnego przywódcy polskiego na Śląsku, udało nam się wspólnymi siłami odkopać szereg archiwaliów, które mam nadzieję zainteresują nie tylko tych, którym przychodziło z wielkim trudem rejestrować klub golfowy. Jak się okazuje przedwojenna biurokracja była równie potężna i skrupulatna.
Z drugiej strony Giszowiec, to najmniej znany fragment przedwojennej historii polskiego golfa. Niewiele osób pamięta, a jeszcze mniej jest takich, którzy grali na śląskim polu. Minęło bowiem 76 lat od czasu gdy 1 kwietnia 1931 roku: „założono stowarzyszenie „Golf – Klub im.Pułaskiego” Z z., które ma być wpisane do Rejestru Stowarzyszeń. Celem tego klubu jest wzbudzenie zainteresowania do sportu golfa pomiędzy miłośnikami wspomnianej gry w okolicach Katowic, oraz zachęcenie do działalności społecznej, związanej z tym sportem”. Siedziba Klubu znajduje się w Katowicach przy ul. Podgórnej 4.
W skład Członków Zarządu wchodzą: Generalny dyrektor G.S. Brooks – prezes klubu Naddyrektor F.P. Gaethke – wiceprezes Dyrektor E.W. Schauer – skarbnik Inżynier W. Pogorzelski – członek
Stosowne pismo o rejestrację powędrowało do Sądu Grodzkiego w Katowicach. Rozpoczął się proces rejestracji, który trwał… pięć lat! Tak więc, najpierw nadchodzi do klubu pismo z 9 maja 1931 roku, w którym sekretarz sądowy Zgórniak (brak imienia) informuje: „zgłoszenie zwraca się się celem podania imion członków Zarządu i ich dokładnego miejsca zamieszkania (ulica, nr domu). Do uzupełnienia zakreśla się okres 7 dni”.
Klub dokumenty posyła, sąd odsyła i trwa ta wymiana uprzejmości kolejne lata. W tzw. międzyczasie Prezydent RP Ustawą o Stowarzyszeniach dnia 27 października 1932 roku zmienia właściwość instytucji rejestrujących stowarzyszenia. Dowiadujemy się zatem od pana Gebhardta wicedyrektora policji w Katowicach, że: „należy złożyć podanie do Urzędu Województwa Śląskiego przez Dyrekcję Policji w Katowicach, podać imiona, nazwiska, adresy 15 członków, znaczki stemplowe oraz załączyć 4 kopie statutu. Terimn 31.08.1933” – groźnie zakończył wicedyrektor policji, który jak więkoszść urzędników wtedy i dzisiaj za golfem nie przepadał. Na szczęście życie golfowe w Giszowcu kwitło w najlepsze niezależnie od perturbacji urzędniczych. Dowiadujemy się więc, że drugie coroczne Walne Zebranie odbyło się 12 grudnia 1932 roku i zostało otwarte o godz.8.5’ po południu pod przewodnictwem pana prezesa G.S. Brooksa.

Oto wyniki: – nadwyżka budżetowa wyniosła 4.353,56 zł – przybyło 11 nowych członków, ubyło 4, razem 66 – Komitet Placu Golfowego informował, że wzniesiono siłami dwóch własnych robotników nowe bunkry przy dołkach 1,4,6,8,9 – zapłacono za naprawę traktora – 800 zł – za 300 kg nasienia – 900 zł – za 20 wózków nawozu 160 zł – Komitet sportowy zorganizował 14 zawodów, kończąc turniejem pod protektoratem pana d’Ornallasa przeciwko par’owi. Komitet specjalne podziękowania wyraził pod adresem pań członkiń Komitetu Blake’owej i Mahon’owej za zaangażowanie w zorganizowanie całej serii miesięcznych przyjęć, które przysporzyły Klubowi wiele korzyści, tak pod względem towarzyskim, jak i finansowym. Dochód z samych przyjęć wyniósł 1060 zł.

Podczas omawianego sezonu poziom znacznie się polepszył, dzięki większemu zainteresowaniu okazanemu przez członków oraz dzięki ilości odbytych zawodów. Na początku sezonu panie członkinie w liczbie 23 uzyskały 46 handicap’ów. Z końcem sezonu było już 28 członkiń, a handicap’ów 38.

Panowie chociaż nie grali całkiem dobrze, uzyskali obniżenie handicapów z 33,4 na 27,7. Później były drobne zmiany w statucie, a także sporo czasu poświęcono… curlingowi, którego sekcja stanowiła integralną część klubu. „Postanowiono, ażeby każdemu członkowi Curling Klubu wymierzono specjalną opłatę w wysokości 50,00 zł na pokrycie kosztów sześciu nowych kamieni, jak również mioteł, węży gumowych itp.
Uchwalono, żeby Zarząd wprowadził jakiś sposób identyfikowania chłopców zatrudnionych w Klubie, tak, ażeby tylko oni byli upoważnieni do korzystania z toru. Zebranie przez przewodniczącego zostało zamknięte o gdzinie 9.15’ po południu.” Jak już pisaliśmy, wymiana dokumentów trwała aż do 1936 roku. Niektóre z tych pism nie dziwią i dzisiaj, oto przykład z lutego 1934 roku:

„Ponieważ referent Województwa sprawujący agendy stowarzyszeń bawił na urlopie, sprawę statutu „Golf-Klubu” mogliśmy dopiero dzisiaj omówić, wobec czego uprzejmie prosimy o łaskawe, milczące przedłużenie terminu…”

Biegły lata, sezon gonił sezon, przybywało członków i nowych spraw. Podsumowując sezon 1937 r. mogliśmy się dowiedzieć, że: – utrzymano pensję pro Pana Dornona na poziomie 8010 zł rocznie, – rozważa sie możliwość bezpłatnej komunikacji w soboty po południu, niedziele i święta na pole z centrum Katowic – Pan Gathke zaproponował, żeby jak najprędzej skomunikować się z właściwymi osobami klubu warszawskiego celem zorganizowania meczu w Warszawie wczesną wiosną tego roku, aby nie zachodziła kolizja z datami przewidzianymi dla rocznych rozgrywek w Salzbrunn (dzisiejsze Szczawno). Nie ma pola w Giszowcu, nie ma w Warszawie, nie ma w Szczawnie… Pozostały jednak bardzo ważne fragmenty wspomnień, które stanowią naszą historię i nasze korzenie.