Mocno kameralne Masters.

Mocno kameralne Masters. Czyli zostań mistrzem za trzy stówki!
Czasy podniecania się wszelkiej maści rankingami mamy już chyba za sobą. Na starcie, było nie było, podsumowującego i prawie najważniejszego turnieju PZG w sezonie stanęło ledwie 50 uczestników. Według regulaminu do turnieju powinno zostać zakwalifikowanych 75 najlepszych zawodników według klasyfikacji Rankingu PZG na dzień 20 września br., oraz 15 najlepszych zawodniczek według tej samej klasyfikacji. Powinno, ale…no właśnie. Jeszcze przed samym turniejem można było uiścić drobne trzy stówki, by znaleźć się w gronie najlepszych i wziąć udział w turnieju mistrzów. W cywilizowanym świecie sam udział w takim turnieju to niesamowita nobilitacja uczestnika! Cóż możemy powiedzieć mamy takie Masters na jakie zasługujemy. Tłumaczenia, że juniorów nie ma bo wyjechali, że są inne turnieje wydaje się być naciąganym. W końcu to przecież PZG ustalił ten termin. Mało tego organizator -wykonawca sam zorganizował w tym samym czasie turniej Volvo. Jak powiedział jeden z organizatorów „widocznie golfiści wolą grać o wycieczkę” i to jest chyba trafne podsumowanie całego tego rankingu.
Mówiąc krótko redakcja turniej uważa za wielką porażkę! Mierne przygotowanie organizatora, aż biło po oczach! Z planowanego wręczenia nagród przewidzianego na godzinę 14, 30 zrobiła się 17! Oczywiście konieczna okazała się dogrywka, ale pozostałe wyniki można było policzyć wcześniej i mieć to wszystko przygotowane. Dodatkowo cały ranking liczył się „telefonicznie” dość długo, a i tak jak się później okazało został podsumowany błędnie! Zapewne to z tego powodu do ceremonii wręczenia nagród dotrwało niewielu a nawet brakowało też sporej części zwycięzców.
Komentarz prowadzącego podkreślający brak czołowych zawodników z rankingu w turnieju a co się z tym wiąże zwycięstwa zawodników z dalszych miejsc, był delikatnie mówiąc mało stosowny. Jak sam podkreślił „ale wynik idzie w świat” to chcielibyśmy również zwrócić uwagę , że w świat idzie także informacja o poziomie organizacyjnym.
To był ostatni turniej z cyklu Golf Masters Series w tym sezonie. Ostatni przygotowywany w przez poprzednią ekipę jakby z rozpędu. Zdajemy sobie sprawę z faktu, że przejęcie sterów PZG nastąpiło właściwie w trakcie sezonu, gdzie wszystko było ustalone i zaplanowane wcześniej. Trudno zatem osądzać nowego Prezesa PZG za ten sezon. Następny jednak należy już do niego. Nowy zarząd i nowi pracownicy w biurze PZG będą mogli się wykazać. Jak będzie i jak się sprawdzą, dowiemy się już w następnym sezonie. To był także ostatni turniej nad którym pieczę sprawował pełnomocnik PZG Jacek Gazecki. Jacek kończy pracę w PZG przechodzi na swoje. Podczas oficjalnego podziękowania za pracę Jacek zebrał od uczestników turnieju, owacje na stojąco.

Wróćmy jednak do Masters!
Dzień Pierwszy.
Na starcie w turnieju o tytuł Mistrza i Mistrzyni PZG oraz punkty rankingowe stanęło 55 uczestników. Po pierwszych dziewięciu dołkach na prowadzenie wysunął się Piotr Dąbrowiecki. Wojciech Świaniarski i Piotr Ragankiewicz zanotowali na swych kartach par. Po 18 dołkach na pozycji lidera utrzymał się Dąbrowiecki i Wojtek Świaniarski. Nieco dalej uplasował się natomiast Ragankiewicz, Kasprowicz, Nowosad i Guzowski. W grupie pań najlepiej wypadła Oksana Wojtkiewicz, która zagrała +8.
Dzień drugi.
Drugi dzień rywalizacji w PZG Masters, przyniósł niewielkie zmiany w czołówce. Prowadzenie utrzymał Piotr Dąbrowiecki, jednak na pozycji lidera jest razem z Michałem Kasprowieczem, który rozegrał najlepszą rundę dnia i poprawił wynik o 3 uderzenia, jako jedyny kończąc tego dnia rundę parem. Zrównał się tym samym w klasyfikacji łącznej z liderem – Piotrem Dąbrowieckim, który ukończył rundę z wynikiem 74 uderzeń.
Wojciech Świniarski, zagrał 3 uderzenia więcej i spadł na trzecią pozycję, tracąc do dwójki liderów 2 uderzenia. Wśród pań w drugim dniu prowadziła Oksana Wojtkiewicz z łącznym wynikiem +17, przed Dominiką Antoniszczak (+35) i Ewą Geritz (+39).

Dzień trzeci.
Na pierwszej dziewiątce z tylnej flanki zaatakował Wojciech Świaniarski, który zagrał poniżej par (-1) i zrównał się w klasyfikacji generalnej z Michałem Kasprowiczem. Na par zagrał natomiast Ragankiewicz i dzięki temu znalazł się tuż za dwójką liderów. Natomiast lider Piotr Dąbrowiecki, po pierwszej dziewiątce był w sumie na +7!
Ostatnie dołki czyli dał szansę Rgankiewiczowi!
Przyglądaliśmy się najlepszym na ostatnim dołku. I widzieliśmy gwiazdę! Po drugim zagraniu pod green Tomasz Ragankiewicz potrzebował chyba z 10 minut by zakończyć dołek. Co musieli sądzić w tej chwili zawodnicy z ostatniej grupy czekający na zagranie, boimy się nawet pomyśleć. Nie dość, że nam obserwatorom, zaczynało się to już nudzić!
Najpierw przez regulaminowe 5 minut trwały poszukiwania piłki Roberta Nowosada w „ha baziach” po prawej stronie co może już doprowadzić do pasji oczekujących. To jednak było tylko preludium do mającego teraz nastąpić „szoł”. Gwiazdor Ragankiewicz mając piłkę ok. 6-8 metrów od greenu rozpoczął procedurę oceniania sytuacji. I tak spacerek na green, za piłkę, z boku później pomiędzy piłką a greenem, powrót za piłkę sześć próbnych i pac. Ze 4 – 5 metrów od dołka. I znów to samo: za dołek, z boku za piłkę , leżakowanie na pająka i… pac! Putt tak na 1,5 metra od dołka. Teraz przyszła kolej na towarzyszy ci zaś sprawnie bez zbytnich ceregieli wsadzili swoje putty z 4 metrów. I znów nasza gwiazda. Procedurka, za piłkę ,za dołek, spacerek wkoło, pajączek na greenie i pac „roleksik” i d… – 3 putty, i szósteczka na 18 dołku! Ale wynik i tak przedni – par pola! To daje, jak się później okazało, szansę na pierwsze miejsce.
rag.

Teraz kończą liderzy! Po odstaniu swojego w oczekiwaniu na koniec „szoł” Świniarski wpada do bunkra, Kasprowicz będąc pod greenem zagrywa też niezbyt pokazowo. I trudno się temu dziwić. Piłka Wojtka nie leży dobrze, tuż na skraju bunkra. Wojtek przy zamachu zawadza kijem o piasek, co kosztuje go dwa uderzenia karne! Robi double bogey, a to oznacza dogrywkę z Ragankiewiczem.
Jako pierwszy dołek dogrywki wyznaczono osiemnasty. Po uderzeniu z tee Świniarski posyła piłkę o dobre 50 m dalej niż jego rywal. Drugi strzał Ragankiewicza ląduje pomiędzy białymi palikiami granicy pola. Nie było jasne, czy jest jego piłka jest na out of bounds czy jeszcze w polu. Zaczęła się procedura ze sznurkiem. Pierwszej próbie decyzja sędziego była na tak –piłka jest w grze. Jednak sugestie by zbadać to jeszcze raz i rozważania z której strony słupka przyłożyć sznurek spowodowały, że zmieniono sznurek na mniej wiotki i okazało się, że jednak piłka jest poza polem i Ragankiewicz musi skończyć dołek piłką prowizoryczną. Ładna wrzutka, niestety na skraj greeenu i znów „procedukra” leżenie na ziemi, zza pleców słyszymy komentarz „zrób zdjęcie jak leży przegrany”. Świniarski, drugim strzałem wylądował w bunkrze, tym razem bez punktów karnych. Pewne wyjście z niego, pozwala skończyć dołek pewnym parem, uzyskując tym samym zwycięstwo w turnieju!
Trzecie miejsce zajął Tomasz Gajewski, który zakończył rundę finałową efektownym eagle’em na osiemnastym dołku i uzyskał 73 uderzenia. W kategorii pań Mistrzynią PZG Masters została Oksana Wojtkiewicz. Drugie miejsce zajęła Dominika Antoniszczak, trzecie Ewa Geritz. Wyniki rankingu można zobaczyć na stronach PZG.
Zobacz zdjęcia.