
Już od 17 do 20 lipca oczy całego golfowego świata zwrócone będą na niewielką miejscowość Portrush na północy Irlandii, gdzie po raz trzeci w historii odbędzie się The Open Championship – najstarszy i najbardziej prestiżowy turniej golfowy świata. Legendarne pole Royal Portrush Golf Club ponownie stanie się areną wielkich emocji, pogodowych niespodzianek i walki o słynny Claret Jug – srebrny dzbanek, który jest marzeniem każdego golfisty.
Trochę historii, zanim ruszymy dalej…
The Open po raz pierwszy rozegrano w 1860 roku, a jego gospodarzem było szkockie Prestwick Golf Club. Wtedy uczestniczyło w nim zaledwie ośmiu graczy. Od tamtej pory turniej urósł do rangi „golfowego świętego Graala”, a na liście zwycięzców znajdziemy nazwiska takie jak Jack Nicklaus, Tiger Woods, Seve Ballesteros czy Tom Watson.
Royal Portrush był gospodarzem The Open zaledwie dwa razy – w 1951 i 2019 roku. Pierwszy turniej poza Anglią i Szkocją odbył się właśnie tu. A gdy w 2019 roku The Open wrócił na irlandzkie klify, miejscowy bohater Rory McIlroy … spektakularnie nie przeszedł cuta po fatalnym pierwszym dniu. Teraz ma szansę się zrewanżować.
Rory wraca na miejsce zbrodni
Rory McIlroy – gwiazda z Irlandii Północnej, która w tym roku w końcu zdobyła upragnione Masters i skompletowała tzw. Career Grand Slam – znów stanie twarzą w twarz z własnymi demonami. W 2019 roku ugiął się pod presją występu na „własnym podwórku”. Teraz wraca silniejszy, bardziej dojrzały… i z jeszcze większymi oczekiwaniami.
Czy tym razem udźwignie to, czego nie udźwignął wtedy? To będzie jeden z najważniejszych wątków turnieju.
Główne postacie turnieju
🔹 Scottie Scheffler – obecny numer 1 na świecie, w tym roku wygrał już niemal wszystko. Niesamowicie równy, świetny z tee i na greenie. Ale… na The Open jeszcze nigdy nie zagrał świetnie. Czas to zmienić?
🔹 Xander Schauffele – obrońca tytułu z 2024 roku. Pewny siebie, skuteczny, bez kompleksów.
Ostatnim golfistą, który wygrał The Open Championship dwa razy z rzędu, był Pádraig Harrington z Irlandii 2007 – Carnoustie i w 2008 – Royal Birkdale. Harrington dokonał tego wyczynu jako pierwszy Europejczyk od czasów Jamesa Braid’a (początek XX wieku), a jego zwycięstwa zapisały się złotymi zgłoskami w historii turnieju. Szczególnie pamiętny był triumf w 2008 roku – mimo kontuzji nadgarstka i niesprzyjających warunków atmosferycznych zagrał fenomenalnie.
Od tamtego czasu nikt nie obronił tytułu – i właśnie Xander Schauffele , jako zwycięzca z 2024 roku, ma szansę to powtórzyć w 2025. Ale łatwo nie będzie. Linksowe pola nie lubią rutyny. Zobaczymy czy Xander dołączy do historii?
🔹 Jon Rahm, Viktor Hovland, Bryson DeChambeau – każdy z nich może „odpalić” i rozbić bank. Ich forma w tym sezonie faluje, ale na polach links wszystko się może zdarzyć.
🔹 Robert MacIntyre – nieoczywisty typ? Może. Ale młody Szkot gra w swoim klimacie: wiatr, deszcz, wymagające fairwaye. Idealne warunki dla leworęcznego wojownika z gór.
Pole: Royal Portrush – piękne i bezlitosne
To nie pole dla mięczaków. Położone na klifach, z widokiem na Ocean Atlantycki, Dunluce Links ma wszystko: smagające wiatry, nieprzewidywalny rough i greeny jak lodowisko. Szczególnie legendarny jest 16. dołek – Calamity Corner : par 3 nad przepaścią, bez bunkrów, bo natura sama wystarczająco komplikuje sprawę.
Dodajmy do tego irlandzką pogodę (czyli: “słońce-deszcz-słońce-wiatr-znowu deszcz”) i mamy przepis na turniej, w którym wszystko się może wydarzyć.

Co warto śledzić?
✅ Czy Rory się odrodzi? – będzie walczył nie tylko z rywalami, ale i ze wspomnieniami sprzed 6 lat.
✅ Czy Scheffler utrzyma formę? – to jego najsłabszy major z czterech, ale statystyki mówią, że powinien w końcu go wygrać.
✅ Kto zaskoczy? – The Open lubi historie z gatunku „kopciuszek wygrywa”. Czy i w tym roku ktoś spoza pierwszej dziesiątki rankingu namiesza?
Podsumowanie: nie przegap
The Open 2025 to więcej niż turniej – to podróż w czasie, zderzenie tradycji z nowoczesnością, emocji z kalkulacją. Royal Portrush nie wybacza błędów, ale za odwagę potrafi hojnie nagrodzić. Jeśli kochasz golf – ten turniej musisz oglądać.
W końcu to nie tylko sport. To historia pisana kijem i piłką, w miejscu, gdzie wiatr zawsze wieje z przeszłości.