Jeszcze raz o powolnej grze

Jeszcze raz o powolnej grze

Powolna gra w golfa jest ogólnym problemem. Jest to jeden z obszarów, gdzie gracze zawodowi niekoniecznie mogą być wzorem do naśladowania dla amatorów.

Threesome składający się z trzech zawodowych graczy (grających w granicach 70 uderzeń) nie powinien grać rundy dłużej niż threesome składający się z niedzielnych graczy (ok. 100 uderzeń). Niestety, rzeczywistość jest inna, dlatego też organizatorzy turniejów PGA podjęli działania w celu przyspieszenia gry. Pierwsza próba uregulowania zbyt powolnej gry nastąpiła w 1963 r. podczas Phoenix Open. Wówczas piłka uderzona na greenie przez Dona January zawisła nad krawędzią dołka. Don czekał siedem minut, ale piłka nie wpadła. Zrezygnował więc z dalszego czekania i wrzucił ją następnym uderzeniem.
„Reguły gry w golfa” w tym czasie, choć nakazywały grę bez nadmiernego opóźniania, jednak zabraniały uderzania piłki, gdy ta jest w ruchu. Don January twierdził, że wprawdzie niewidocznie, jednak jego piłka była w ruchu. W 1964 r. wprowadzono regułę 16-2, która określała, że gdy jakakolwiek część piłki gracza wisi na krawędzi dołka, gracz może odczekać tylko „kilka” sekund. Gdy piłka nie wpada do dołka po tych kilku sekundach, uznaje się, że piłka pozostaje w spoczynku, a gracz nie może bronić się regułą dotyczącą piłki w ruchu.
Na początku nie było określone, ile to jest „kilka”. Gracze chcieli wiedzieć, czy „kilka” określa 6, 8, 13 czy może jeszcze jakąś inną liczbę? USGA określił, że w tym kontekście „kilka” znaczy nie więcej niż 10. Powstały następne pytania: – Co z czasem, którego gracz potrzebuje na dojście do piłki, aby zobaczyć, czy piłka nie jest w ruchu? – Kiedy zegar zaczyna odliczać te 10 sekund?
Spowodowało to modyfikację reguły 16-2, która do dnia dzisiejszego brzmi: Gdy jakakolwiek część piłki wisi nad krawędzią dołka, gracz ma tyle czasu, by do niej dojść bez nadmiernego opóźniania gry, oraz dodatkowe 10 sekund na sprawdzenie, czy piłka znajduje się w spoczynku. Jeżeli po tym czasie piłka wpadnie do dołka, uważa się, że gracz wrzucił piłkę do dołka swym ostatnim uderzeniem, musi on jednak dodać do wyniku na tym dołku jedno uderzenie karne; w innym przypadku reguła nie przewiduje kary. Kolejną kontrowersję stanowił brak precyzji w wyrażeniu „nadmierne opóźnianie gry” w regule 6-7, co powodowało, że reguła ta była martwa, gdyż nie można było określić, ile to jest „nadmierne”. Dla przykładu – jeden z najlepszych graczy powojennych, Ben Hogan, grający w swoim własnym tempie, w 1955 r. w US Open wraz z dwoma współgraczami skończył rundę 43 minuty za poprzedzającą grupą. Nie zastosowano wówczas kary. Do czasów współczesnych nie było problemu z powolną grą. Uważa się, że jest ona chorobą cywilizacyjną.
Pierwsza kara za nadmierne opóźnianie gry została zastosowana w 1962 r. w Portland Open. Otrzymał ją Jack Nicklaus wraz z grupą (po dwa uderzenia każdy). Niestety, nie wpłynęło to na przyspieszenie gry w kolejnych turniejach. W 1980 r. PGA Tour i USGA po raz pierwszy postanowili wspólnie ustalić wytyczne dotyczące „nadmiernego opóźniania gry”: Gdy grupa grających odstaje o cały dołek od grupy poprzedzającej, uznaje się, że są oni „out of position”. Przedstawiciel komitetu organizacyjnego zaczyna mierzyć czasy poszczególnym graczom w grupie opóźniającej. Stoper jest włączany w momencie, kiedy gracz może rozpocząć zagranie bez przeszkód. Ma on 40 sekund na wykonanie uderzenia, z tym, że pierwszy gracz z grupy dostaje dodatkowe 10 sekund. Te nowe ustalenia nie przyspieszyły drastycznie gry, ale wpłynęły na ustabilizowanie jej czasu. Obecnie turnieje PGA nie są wolniejsze niż były 20 lat temu. W 1997 r. za każde „nadmierne opóźnianie gry” gracz płacił grzywnę w wysokości 1000 dol., przy czym za trzecie z kolei opóźnianie otrzymywał dodatkowo jedno uderzenie karne. Do końca roku 2002 w PGA Tour obowiązywały zasady, że każdemu graczowi, któremu mierzono czas, dawano 40 sekund na wykonanie uderzenia, a graczowi, który uderzał jako pierwszy w grupie – dodatkowe 20 sekund, przy czym gracz, który nie mieścił się w tym czasie, dostawał najpierw upomnienie za dwukrotne przekroczenie czasu, a dopiero trzecie „nadmierne” opóźnianie było karane. W sezonie 2003, począwszy od turnieju Mercedes Championships, wprowadzono nowe regulacje dotyczące kar i grzywien za nadmierne opóźnianie gry: – za jedno opóźnianie w trakcie rundy gracz otrzymuje ostrzeżenie, – za dwa opóźniania gracz otrzymuje karę jednego uderzenia oraz 5000 dol. grzywny, – za trzy opóźnienia gracz otrzymuje karę dwóch uderzeń karnych oraz 10 000 dol. grzywny, – za cztery opóźnienia gracz zostaje zdyskwalifikowany. Dodatkowo za to, że graczowi mierzono czas, za 10 pomiarów w sezonie, gracz otrzymuje karę 20 000 dol. grzywny, mimo że jego głównym przewinieniem jest tylko to, że znalazł się w „powolnej grupie”. Budzi to kontrowersje, bo jak Nick Price powiedział: Czy to, że znajduję się w sklepie, który jest właśnie obrabowywany, znaczy, że jestem temu winny? W turniejach amatorskich, podobnie jak w turniejach PGA, także stosuje się mierzenie czasu zawodnikom, którzy są „out of position”. Kary za nadmierne opóźnianie gry: pierwsze przewinienie: – w match play – utrata dołka, – w stroke play – dwa uderzenia karne; następne przewinienie: – dyskwalifikacja. Jedynie w stroke play komitet może zmodyfikować kary za złamanie reguły 6-7 w następujący sposób: – za pierwsze przewinienie – jedno uderzenie karne, – za drugie przewinienie – dwa uderzenia karne, – za trzecie przewinienie – dyskwalifikacja. Komitet może też ustalić maksymalny czas potrzebny do zakończenia rundy, dołka lub do wykonania uderzenia. Pamiętać należy również, że gracze w grupie powolnej powinni być poinformowani przez przedstawiciela komitetu o tym, że są „out of position” i że zaczyna im się mierzyć czas. Wpływ pozostałych zawodników w grupie na powolnego gracza także nie jest bez znaczenia. Istotne jest np. dokładne zwracanie uwagi na to, gdzie lecą piłki, oraz udzielanie pomocy przy szukaniu ich. Niejednokrotnie obserwuje się jednak, że współgracze nie pomagają sobie nawzajem, co przyczynia się do opóźnienia gry. Nie bez winy są też zawodnicy nagminnie niepojawiający się na turnieju lub w następnych dniach turnieju. Jeżeli w grupie trzyosobowej nie pojawia się jeden z zawodników, to na pewno ta grupa czeka na każdym tee za grupą poprzedzającą. Zdarzają się sytuacje, gdzie w grupie czteroosobowej nie pojawia się dwóch zawodników. Nie dziwi fakt, że po takiej rundzie grupa dwuosobowa narzeka na zbyt długą grę, nawet w przypadku, gdy runda trwa 4 godziny. W ostatnim turnieju HP Międzynarodowe Mistrzostwa Polski Amatorów grupy liczyły po trzech zawodników. Można było zrobić tak ze względu na mniejszą niż zwykle liczbę graczy (handicap ograniczono do 16). Czas gry został ustalony na 4 godz. 30 min. Niestety zdarzały się grupy grające o 20 min. dłużej od wyznaczonego czasu i blokowały one pozostałych zawodników. Jednak uważam, że ten turniej przebiegał zdecydowanie sprawniej niż pozostałe, w których zawodników było więcej i grupy musiały liczyć po czterech graczy. Pomimo wyraźnej poprawy tempa gry w ostatnich latach na turniejach w Polsce mamy jeszcze dużo do zrobienia. Życzyłbym wszystkim graczom grania rund w czasie krótszym niż cztery godziny. W materiale wykorzystano fragmenty: Frank Hannigan, On the Rules, in: Golf Digest September vol. 48 nr 9, 1997. Doug Ferguson, Notes: Strong punishment for slow play, in: USA Today, 2003.