Co Darwin wiedział o golfie

Co Darwin wiedział o golfie

Największym przedstawicielem rodu Darwinów nie był Karol Darwin, lecz jego wnuk Bernard Darwin. Przyznam jednak, że dzieło Karola O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego było najwyższej próby. Rodzi się pytanie: czy mam prawo kwestionować jego dorobek naukowy i fakt, że znalazł się ostatnio pośród dziesięciu kandydatów do tytułu Największy Anglik Wszechczasów? Nic podobnego. Spieszę z wyjaśnieniem. Pierwsze zdanie tego artykułu miało się rozpocząć od słów: „według golfistów”.

Bernard Darwin nie miał ambicji, by dorównać swemu słynnemu dziadkowi. Nie znaczy to wcale, że był ignorantem. Bez większego wysiłku ukończył studia prawnicze w Eton College Uniwersytetu w Cambridge (wiadomo, jedna z najbardziej prestiżowych uczelni na świecie). Zaraz po studiach rozpoczął pracę w londyńskim sądzie. Jednak praca sędziego nie dawała mu spodziewanej satysfakcji. Zdecydował więc, że poświęci się bez reszty swej pierwszej, i jak się później okazało  jedynej miłości: grze w golfa.
Z biegiem lat stał się jednym z najbardziej uznanych eseistów w Anglii i pierwszym człowiekiem, który potrafił pisać o golfie nieskazitelną prozą ze szczyptą błyskotliwego humoru. Jego cotygodniowe artykuły w „London Times” dowodziły kolosalnej znajomości literatury oraz dogłębnego zrozumienia wszystkich aspektów golfa. Gdyby Darwin machał kijem golfowym tak doskonale, jak robił to piórem, byłby z całą pewnością jednym z najlepszych graczy w historii. Nie chcę pomniejszać jego osiągnięć na polach golfowych, mam jednak obowiązek wspomnieć, że w latach 1909 i 1922 osiągnął półfinały w British Amateur Championship. Ponadto miał na swoim koncie zwycięstwa w wielu turniejach amatorskich.
Od roku 1907, przez 46 lat, był korespondentem największego angielskiego dziennika „The Times”. Zawsze podpisywał swoje artykuły trzema słowami „Wasz golfowy korespondent”. Dopiero na kilka lat przed emeryturą zaczęto je podpisywać jego imieniem. Jednakże przez te wszystkie lata Darwin był tak dobrze znany, że ogromna większość ludzi była świadoma jego tożsamości. Co sprawiało, że nie mógł się ukryć? Przede wszystkim ten wyjątkowy, wręcz unikatowy styl będący jego wizytówką oraz wrodzona skromność, którą przyciągał ludzi do siebie. Relacjonując jeden ze swoich sukcesów sportowych – kiedy grał z najlepszą w tamtych czasach Joyce Wethered, najlepszą kobietą w historii żeńskiego golfa – wspomniał o sześciu finalistach, a o sobie napisał „podstarzały dżentelmen, którego imię wyleciało mi z głowy”. Wygrał ten turniej w roku 1933, mając 57 lat. Nigdy nie pisał o czymś, czego nie widział lub sam nie doświadczył. Jeśli już coś opisywał po fakcie, starał się zaczynać od słów: „Pewien uprzejmy pan powiedział mi, że…”. Wydawał się mieć szósty zmysł, gdyż zawsze znajdował się na właściwym miejscu we właściwym momencie.
Jest autorem wielu książek, głównie o golfie. Niektóre z nich są zbiorami artykułów z „The Times” i „Country Life” – magazynu sportowego, do którego także pisał co tydzień przez ponad 50 lat.
W tym miejscu chciałbym przytoczyć najważniejsze jego dzieła: Golfing Bypaths, Golf Between the Wars, Darwin on the Green oraz Playing the Like. Po uważnej ich lekturze już tylko krok do zrozumienia, o co tak naprawdę chodzi w golfie oraz gdzie można znaleźć magię tego sportu. Jego prace czytali i nadal czytają nie tylko gofliści, ale przede wszystkim ogromne rzesze ludzi w żaden sposób niezwiązanych z tym sportem.
Jak widać, Bernard Darwin jest bez wątpienia najbardziej płodnym pisarzem w historii golfa. Jedynie Herbert Warren Wind i Henry Longhurst mogą się pochwalić zbliżonym dorobkiem. Najwcześniejsze dzieła Darwina są obiektami już pożądanymi przez kolekcjonerów, którzy gotowi są zapłacić niejednokrotnie po 2000 „zielonych” za jego artykuły.
Przez większość swego życia pełnił zaszczytną funkcję Chairman of the Rules of Golf Committee, którego zadaniem było nadzorowanie przestrzegania zasad gry w golfa. Był członkiem lub członkiem honorowym licznych znanych klubów, z których jego ulubionymi były: St. Andrews, Hoylake, Rye, Woking i Aberdovey w Walii, gdzie co roku spędzał letnie wakacje.
Był wybitny nie tylko w golfowej literaturze. W londyńskich kręgach literackich Bernard Darwin zajmuje miejsce na równi z Addisonem i Steelem – założycielami pierwszych angielskich gazet „The Tatler” (1709) i „The Spectator” (1711). Jego styl pisarski i erudycja upodabniają go do Hazlitta, Chestertona i Orwella. O jego wszechstronności świadczy także fakt, że zapisał się w annałach jako redaktor cenionego Oxford Dictionary of Quotations, czyli słownika cytatów. Pewnego razu wydawca dzieł Dickensa szukał osoby, która napisałaby wstęp do Pickwick Papers. Kogo poproszono? Darwina.
Według Bernarda Darwina golf jest życiem, najbardziej egzystencjalnym ze sportów.
Powyżej opisana historia mówi nam, że „tylko wielka namiętność może inspirować duszę do wielkich rzeczy”.