Gram w golfa od 2000 roku kiedy to pierwszy raz w portugalskiej Leadbetter Golf Academy w długi weekend majowy zagrałem pierwsze moje uderzenie. Minęło ponad 14 lat, podczas których realizowałem różne golfowe cele. Dzisiaj został zrealizowany kolejny, na który czekałem od początku mojej przygody z golfem.
W towarzystwie Janusza, Radka i Darka na dołku nr 2 w Sobieniach wziąłem 8 Iron i z odległości 127 m zagrałem chyba pierwszy raz w sezonie bez kołeczka tee, bezpośrednio z trawy. Wszystko było w moim stylu, a więc solidny divot, niski lot piłki, lądowanie w okolicy bunkra i dość długie toczenie się piłki, najpierw przed, a potem po greenie. Pomyślałem, że mam minimum PAR bo, to było dobre uderzenie, jakieś 2-3 metry na prawo od flagi. Jednak końcówka była inna niż zazwyczaj. Piłka, tocząc się po greenie zaczęła skręcać od prawej w kierunku flagi. Wydawało mi się, że potoczyła się za daleko ale po chwili usłyszeliśmy dźwięk odbitej piłki od flagi i … piłka zniknęła. Z lekkim takim niedowierzeniem i nieśmiałością odebrałem gratulacje od chłopaków, przecież jeszcze dowodów na 100% nie było. Byłem prawie pewny, że wpadła, jednak parę razy w mojej karierze już tak mi się wydawało. Gdy Janusz komisyjnie jako pierwszy wszedł na green i potwierdził, że moja piłka jest w dołku, zrozumiałem, że dokonał się własnie kolejny etap w moim golfie! Skończyło się oczekiwanie na Hole in One! Trafione – odhaczone! Zdjęcia na greenie zrobione, karta przez chłopaków podpisana, piłeczka w recepcji oddana, szampan kupiony.
Miło będzie mieć gablotkę w Sobieniach z piłeczką, którą zagrałem Hole in One 11.11.2014 r..
Grajcie w golfa bo marzenia się spełniają!
Rafał Podkański
Od redakcji – gratulujemy, zazdrościmy i życzymy kolejnych!
Biorąc pod uwagę datę to może ich być jeszcze 11? Bo 1111 to już by była lekka przesada :).