Golf na Majorce

Majorka jest największą wyspą w archipelagu Balearów. Leży na Morzu Śródziemnym, w odległości 80 km od wybrzeża Hiszpanii. Jej północny brzeg jest klifowy, południowy zaś to rozległe, piaszczyste plaże. Obszary nizinne to w zasadzie gaje oliwkowe, pomarańczowe i migdałowe. Majorka jest jedną z wysp najbardziej lubianych przez golfistów. Poza piaszczystymi plażami, mieniącą się w słońcu błękitną wodą i prawie bez przerwy świecącym słońcem Majorka ma do zaoferowania każdemu różne formy spędzania wolnego czasu. Biorąc udział w wycieczkach lub udając się na szlaki wędrowne, można odkryć inne oblicze wyspy: majestatyczne góry, stare klasztory i niepozorne wioski. A jeśli ktoś szuka rozrywki, znajdzie ją w tętniących życiem barach i kawiarniach. Na Majorce można w różnoraki sposób zorganizować sobie wolny czas. 21 pól golfowych to nie lada wyzwanie dla golfisty!

Największym wabikiem, z powodu którego zawitaliśmy na Majorkę oprócz mnogości pół były dwa wydarzenia golfowe: I Copa Polonia i Bielik Cup. Drugie z nich powstało z potrzeby zagospodarowania czasu po Copa Polonia. Jego organizatorem i pomysłodawcą był właściciel rezydencji Bielik w Międzyzdrojach i jednocześnie kapitan Amber Baltic Golf Clubu Jan Forster.
Wyjazd na Majorkę organizowano z trzech punktów Polski: Śląska, Warszawy i Szczecina. Największą grupę, ponad dwudziestoosobową, zabrał ze sobą właśnie kapitan ABGC. Cóż, co dwa turnieje, to nie jeden! Muszę przyznać, że organizator Bielik Cup stanął na wysokości zadania.
Lot z Berlina dla mieszkańców Zachodniopomorskiego to prawdziwa przyjemność, odpada bowiem męcząca i długa podróż do stolicy. Mam nadzieję, że dożyję czasów, kiedy w dowolne miejsce na świecie będę mógł polecieć bezpośrednio z Goleniowa. No, ale wróćmy na ziemię! Samolotem Air Berlin szczęśliwie wylądowaliśmy na Majorce. Pogoda była taka sama jak w Polsce w dniu wyjazdu, a nawet było o dwa stopnie chłodniej. Wydawało się, że przylot na turniej, kiedy w naszym kraju jest cieplej i trwa długi weekend, nie ma sensu, ale już w następnych dniach znacząca różnica temperatur na korzyść hiszpańskiej wyspy uświadomiła nam, że był to dobry wybór! Mimo tak dobrej aury uważam, że następny turniej Copa Polonia powinien odbyć się dużo wcześniej, wtedy, kiedy w Polsce jest jeszcze chłodno, a tam można już spokojnie grać. Wydaje mi się, że i frekwencja, i radość z gry będzie większa.
Jeżeli chodzi o przygotowanie turnieju Copa Polonia, to uważam, że organizatorzy powinni nad nim jeszcze „małe co nieco” popracować. Trzeba przyznać, że przełożenie medialne było imponujące – zapowiedź turnieju była nawet w TV Polonia (szkoda, że nie w lepszym czasie, ale przecież wiemy wszyscy, jak trudno przebić się z golfem pośród ignoranckich decydentów mediowych). Szumne zapowiedzi nieco przerosły rzeczywistość (wątpliwej jakości stan pola i infrastruktury), ale najważniejsze, że zawody polonijne odbyły się i stały się przyczynkiem do integracji środowiska. Co do „rzeczywistości” z poprzedniego zdania, to miałem wrażenie, że golf jest na Majorce tak popularny, że już w ogóle nie trzeba się starać o klienta, a raczej to klient powinien być szczęśliwy, że może tam zagrać! Wypisz wymaluj jak w PRL-u. Ciesz się chłopie, że grasz i milcz, bo inni czekają! Widziałem naprawdę lepsze pola, milszych i bardziej uprzejmych ludzi, nawet na samej Majorce! Zdaję sobie sprawę, że mnie może tam więcej nie wpuszczą . Cóż, jest tam wiele pól… Mam nadzieję, że tych kilka krytycznych uwag pomoże w lepszej organizacji imprezy, która ma taki potencjał.
Muszę stwierdzić, że sportowa część turnieju – wyłączając towarzyski wymiar – leżała zupełnie, niestety, organizacyjnie to Trzeci Świat! Zacznę od możliwości zapisania się na turniej: poza zgłoszeniem faksem w żaden inny sposób nie można było się zarejestrować! Do dziś nie funkcjonuje tam poczta e-mailowa ani żadna strona WWW! Tak postępuje ignorant albo ktoś, kto cierpi z powodu nadmiaru klientów! Brakowało także czegoś, co na zwykłych mistrzostwach Polski np. midl i seniorów przygotowane jest może nie do końca prawidłowo, ale występuje. Tam jest to czymś z kosmosu! Chodzi o kartkę z określeniem położenia dołków na greenach (w ABGC były, ale ktoś zapomniał na nich podać wielkość greenów – to taka drobnostka, dla seniorów bez znaczenia, bo nie dowidzą, a młodsi grają jeszcze tak słabo, że im to bez różnicy, gdzie jest flaga). Konia z rzędem temu, kto nabędzie w Santa Ponsa planer pola! Nic podobnego tam nie istnieje!!! Pozostała nam metoda z „Gwiezdnych wojen”, czyli „niech moc będzie z tobą”, i do przodu, czyli na tzw. czuja. Pole było przygotowane tak sobie. No, nie mogę powiedzieć np., że greeny nie były skoszone, bo były. A że były koszmarnie szybkie, to trudno przecież mieć pretensje. Odległości za nic nie pasowały ani do środka, ani do początku greenów – ni metry, ni jardy. Zupełnie nie wiadomo, dlaczego np. na jednym dołku, mając 100 m do renu i doświadczenie, biorąc dwa kije, więcej nie dobijałem!? Gdybym to tylko ja sobie nie radził, to rozumiem, ale koledzy z flightu także, więc co to było? Dziwne jakieś to pole.
Następna sprawa to grający. Pewien junior opowiedział mi, jak to na tee pewni golfiści ( nie pomnę już ich narodowości, ale bodajże byli to Niemcy) „serdecznie” przywitali go określeniem, że te jego „cieniutkie kijki Mizuno to się nie nadają do niczego”. Cóż, jak wiemy, u niektórych chęć dominowania i zwycięstwa za wszelką cenę jest tak silna, że zatracają poczucie taktu i kultury (pod warunkiem, oczywiście, że wcześniej je mieli). Szkoda tylko, że dotychczas nikt w klubie tego nie zauważył i trafiło to na juniora. Zaiste bardzo to „wychowawcze”. Chciałem ustalić nazwisko tegoż „arystokraty”, by publicznie go przedstawić. Dziś już nie sposób uzyskać listy startowej z tamtego turnieju, a jedyna lista, jaką mam, to ksero wyników całości.
Dodam jeszcze, że na turnieju, bądź co bądź, dla Polaków i Polonii nikt nie pofatygował się, aby chociaż słowo powiedzieć w naszym ojczystym języku. Rozumiem trudności z „sz, cz”. Ale żeby ani słowa!? Nic, po prostu zero! Cały szpaler miejscowych oficjeli, sponsorów i nic – ani pisnęli po polsku. Jaki cel i jakie przesłanie miał ten turniej? Nie chcę, aby odebrano moje słowa jako totalną krytykę tych zawodów. Tak naprawdę była to fajna impreza i mam nadzieję, że następnym razem zostanie przygotowana staranniej.
Być może wyjechałbym z Majorki z przeświadczeniem, że pasterze z wyspy zwykli traktować gości jak swoje owce wypasane gdzieś w górach, gdyby nie Bielik Cup rozegrany w innym miejscu. Druga część wyspy, inne pola i okazało się, że można. Ludzie byli bardziej przyjacielscy, serdeczni i wyrozumiali. Uśmiechnięta obsługa na polu zachęcała do gry, planer pola można było zrobić i był dostępny, mieliśmy nawet zniżki na wózki – inny świat! Jak to wytłumaczyć? Po namyśle stwierdzam, że nie warto, szkoda czasu. Przecież to nie moja sprawa i nie muszę więcej grać tam, gdzie traktują mnie jak zło konieczne. Mieszkaliśmy w Costa de los Pinos, niedużym kurorcie na północno-wschodnim wybrzeżu wyspy, w pobliżu Cala Millor. Spokojna i kameralna miejscowość oferuje przede wszystkim piaszczystą plażę.
Golf Punta Rojta (www.eurotelmallorca.com)
Czterogwiazdkowy hotel przeznaczony właściwie dla golfistów. Położony jest w spokojnej dzielnicy Costa de los Pinos. Centrum miejscowości Cala Millor oddalone jest o ok. 5 km. Obiekt otoczony drzewami piniowymi. Jest to w miarę nowy budynek z klimatyzacją, restauracją, kawiarnią, barem, piano barem, snack barem przy basenie, jadalnią z widokiem na morze, tarasem, trzema salami konferencyjnymi, salonem fryzjerskim i kosmetycznym oraz butikiem. Wokół hotelu rozciąga się ogród o powierzchni ok. 25 ha. Hotel należy do komfortowych obiektów. Ma trzy rodzaje pokoi dwuosobowych o powierzchni 40 m kw. (A standard, B de lux i C superior). W każdym jest balkon i łazienka, a także telefon, telewizja satelitarna, minibar i sejf. Pokoje typu C mają połączenie z Internetem. W hotelu jest SPA dla pań, które może jeszcze mało grają w golfa. W ogrodzie jest odkryty basen i brodzik dla dzieci. Do dyspozycji gości są także cztery korty tenisowe (dwa z oświetleniem), tenis stołowy i szkoła tenisa oraz wypożyczalnia rowerów górskich. Dla chętnych – szkoła nurkowania. Bezpośrednio przy hotelu znajduje się plaża. Przepiękne widoki na morze, cisza, spokój – nic do zarzucenia. Należy pamiętać, że mieszkając w hotelu, ma się specjalne ceny na wszystkich 5 pól golfowych w okolicy, z którymi hotel współpracuje. Jest to ok. 25 euro mniej niż cena oficjalna. Bielic Cup rozgrywaliśmy na dwóch z nich: Capdepera Golf i Canyamel Golf.
Capadepera Golf – pole zupełnie przyzwoite, przepiękne widoki, par 72, długość 5589 m. Capdepera znane jako Roca Viva, zostało zaprojektowane przez Dana Maplesa. Otwarto je w 1991 r. Ma 12 szerokich, raczej płaskich dołków i sześć pagórkowatych, dosyć trudnych. To wyzywanie dla graczy o różnych poziomach gry. Sześć jezior powoduje, że występuje tam bujna zieleń dająca schronienie przed palącym słońcem. W roku 2004 pole to było gospodarzem turnieju Mallorca Open.
Canyamel Golf – jeden z najpiękniejszych zakątków wyspy. Z pola rozpościerają się wspaniałe widoki na morze. Przy dobrej pogodzie można zobaczyć wyspę Menorca. Usytuowanie obiektu z dala od ośrodków mieszkalnych powoduję, że jest to prawie oaza ciszy i spokoju. To 18-dołkowe pole golfowe o międzynarodowym standardzie zostało zaprojektowane przez José Ganceda. Idealnie sprawdza się zarówno dla początkujących, jak i dla doświadczonych graczy. Klub ten stał się ulubionym miejscem turystów odwiedzających Majorkę. Dzięki jego geograficznemu położeniu jest to miejsce gdzie, podczas lata można znaleźć nieco cienia i chłodu. Jego pierwszych 9 dołków jest bardzo zróżnicowanych. Wkomponowano je prawie w naturalny sposób w istniejącą przyrodę i ukształtowanie terenu. Pierwszy dołek dla rozpędu zaczynamy z góry, wydaje się to prosty par 4. Dołki 2., 4. i 5. są już zdecydowanie trudniejsze. Trzeba tam wykazać się nie lada precyzją i powiedziałbym – kunsztem. Najtrudniejsze greeny na polu są na dołku 12., 14. i 18. To, co ucieszyło autora najbardziej, to to, że na 18. udało mu się zrobić berdie. A dołek jest znakomity, bo par 3 i wszyscy widzą z tarasu restauracji jego green. Dlatego cała runda, choć położyłem ją totalnie, pozostawiła jednak wspaniałe wspomnienia dzięki dwóm berdie, właśnie na 17. i 18. dołku! Wspaniałe zwłaszcza dzięki doskonałemu towarzystwu. No i na oczach tylu widzów! Mam nadzieję, drogi czytelniku, że rozumiesz, jaka była presja i jak mocno musiałem trzymać putter, by trafić ten putt!
W turnieju Bielik Cup wzięło udział wielu golfistów z całego kraju i przedstawiciele Polonii, którzy pozostali jeszcze na Majorce po zakończeniu Copa Polonia. Dwudniowy turniej bezkompromisowo wygrał Jan Morański (73 pkt stableforda). O drugie miejsce w dogrywce walczyli dwaj juniorzy Jarosław Stodolny i Jakub Piotrowski (obaj zdobyli po 71 punktów). Ostatecznie Jakub musiał ustąpić Jarkowi, zajmując III miejsce. Największą sensacją turnieju była najmłodsza uczestniczka Agata Stodolna, która pierwszy raz, jeszcze tym razem pod czujnym okiem taty, wzięła udział w zawodach. Mogę zaświadczyć, że zupełnie dobrze dawała sobie radę z grą, a jeżeli chodzi o znajomość reguł, to drobne podpowiedzi przejętego taty nie były wcale takie częste. Więc możemy chyba śmiało stwierdzić, że społeczność golfowa zyskała nową adeptkę, a kiedyś, być może, na jakimś turze z ust zwyciężczyni padnie zdanie: „Swoją przygodę z golfem zaczęłam na turnieju golfowym Bielic Cup…”
Cóż więcej można dodać po wcale niezaciętej grze, a właściwie po przyjemnej i beztroskiej lekcji pokory. Humory poprawiła nam degustacja miejscowych potraw dokładnie wyselekcjonowanych z bogatego menu klubowej restauracji przez zaznajomionych już dobrze z wyspiarską kuchnią organizatorów państwa Forsterów. Podczas posiłku odbyło się uroczyste wręczenie nagród w wielu kategoriach i w ten oto sposób wielu zawodników zostało nagrodzonych drobnymi upominkami, których kilka ufundowała również redakcja „Golfa”.
Humory dopisywały, pogoda również i tylko świadomość, że już nazajutrz trzeba wracać, lekko zacierała radosne nastroje. Z drugiej jednak strony wracaliśmy do właśnie rozpoczętego nowego sezonu w Polsce. gdzie czekały nas nowe wyzwania, znajomi i wcale nie gorsze pola golfowe. Tylko organizatorzy przedłużyli sobie pobyt, ale to z powodu wspaniałej uroczystości rodzinnej. Dziadkom gratulujemy, organizacji turnieju również.

Więcej zdjęć z tej podróży można obejrzeć w naszej galerii.

 

Redakcja portalu
Redakcja portalu golfpl.com
http://www.tv-golf.pl