Republika Po?udniowej Afryki

Republika Po?udniowej Afryki pa?stwo na po?udniowym kra?cu Afryki.
W roku 1487 Portugalczyk Bartolomeo Diaz odkry? Przyl?dek Burz (obecnie Przyl?dek Dobrej Nadziei). Wcze?niej tereny obecnej Republiki Po?udniowej Afryki by?y zamieszkane przez plemiona Buszmen?w i Hotentot?w, w XVI wieku zostali oni wyparci przez ludy Bantu. Europejska kolonizacja rozpocz??a si? w roku 1652, kiedy to Jan van Riebeeck z holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej z osadnikami za?o?y? Kapsztad. Do roku 1994 w RPA obowi?zywa? apartheid. Postaci? symbolizuj?c? walk? z pa?stwem prze?laduj?cym czarnych obywateli by? Nelson Mandela. Jednak od czasu przej?cia w?adzy przez czarnych, pogorszy?a si? sytuacja gospodarcza i wewn?trzna kraju, a dyskryminowani bywaj? teraz jego biali mieszka?cy. Mimo to, RPA pozostaje najbogatszym pa?stwem na kontynencie. Przewa?aj?c? cz??? powierzchni RPA zajmuj? wy?yny. Od strony wschodniej i po?udniowej ko?cz? si? one ostr? kraw?dzi?. G??bokie doliny rzek dziel? j? na kilka grup g?rskich. Po?udniowa Afryka posiada kilka stref klimatycznych. Od suchego pustynnego przy granicy z Namibi? do klimatu podzwrotnikowego w po?udniowo- wschodniej obszarze kraju.

Republika Po?udniowej Afryki jest po prostu stworzona dla entuzjast?w golfa. Kraj ren ma wr?cz idealny klimat gdzie mo?na gra? do woli. Jest zreszt? gdzie! Najs?awniejszym polem golfowym w Republice Po?udniowej Afryki jest Gary Player Country Club w Sun City, kt?re jest gospodarzem Nedbank Golf Challenge! Dzi?ki zaproszeniu Diners Club mieli?my okazj? zagra? na tym kultowym polu, poczu? jego atmosfer? a tak?e zosta? przez nie, pokonanym! W RPA jest jeszcze wiele cudownych p?l golfowych, na kt?rych mo?na odby? swoje golfowe safari. Niestety trzeba mie? sporo czasu, aby zobaczy? przynajmniej te bardziej znane. RPA to taki kraj gdzie ch?tnie si? wraca, mo?emy zatem zaplanowa? sobie wakacje na ?adnych kilka lat. Zapewniam, ?e za ka?dym pobytem odkryjemy tam co? nowego, co? co nas urzeknie! W ko?cu w Afryce zakocha?o si? ju? wielu i wielu pozosta?o tam na sta?e! Ka?dy do niej powr?t to niesamowite prze?ycie. Zw?aszcza gdy w planach mamy r?wnie? golfowe safari. Kraj ten jest ojczyzn? wielu zawodnik?w najwy?szego kalibru, takich jak: Gary Player, Bobby Locke, Ernie Els i Retief Goosen. To oni projektuj? te zapieraj?ce dech i wymagaj?ce pola!

Dlaczego dobrze mie? kart? DC Golf?
Ze wzgl?d?w finansowych chocia?by i to jest raczej oczywiste, ale te? dlatego, ?e raz w roku Diners Club International organizuje w jakim? pi?knym i ?wypasionym? miejscu na ?wiecie, turniej golfowy Diners Club International Pro-Am Classic! I w tym w?a?nie turnieju posiadaj?cy kart?, DC z charakterystyczn? sylwetk? golfisty, mog? wzi?? udzia?!
Kart? mam ju? kilka ?adnych lat, sam si? zreszt? do jej powstania troch? przyczyni?em, namawiaj?c szefa Diners Club Polska do jej zrobienia. D?ugo namawia? zreszt? nie musia?em. Efekt znaj? chyba wszyscy golfi?ci, to karta z przyja?nie brzmi?cym napisem golf, kata kt?ra mo?e wi?cej ni? inne!

Viva La France!
Tym razem Diners Club International zaprosi? nas do Republiki Po?udniowej Afryki.
To by?a naprawd? fascynuj?ca wyprawa. Zacz??a si? jednak – przynajmniej dla mnie – z wielkimi przygodami. Pierwsza wpadka: pomyli?em dni wyjazdu. Samolot ze Szczecina do Warszawy polecia? beze mnie. Na szcz??cie organizator wyprawy czuwa? i w por? mnie do porz?dku przywo?a?. Szybkie pakowanie i zd??y?em na jaki? popo?udniowy poci?g do stolicy. Wylot nast?pnego dnia w godzinach porannych. Wi?c spokojnie, wszystko pod kontrol?. Nast?pna przygod? by?a ewakuacja wszystkich oczekuj?cych na lotnisku w Warszawie. Po 30 minutach zaprawy porannej w raczej niskiej temperaturze pozwolono nam na powr?t do ogrzewanej sali odlot?w. Jeszcze tylko op?ata za nadbaga? w ?przyjaznej podr??uj?cym? linii Air France i mogli?my lecie?. Jako? dolecieli?my bez wi?kszych turbulencji. Pary? przywita? nas raczej ?redni? pogod?. Po pokonaniu ilu? tam kilometr?w dotarli?my do stanowiska odlotu do Johanesburga. Mieli?my jeszcze dobr? godzin? do odlotu, wi?c mogli?my poszale? po sklepach. Gdzie? tak na 15 minut przed wylotem zacz??o si? robi? nerwowo. Na tablicy wy?wietlono informacje, ?e lot jest odwo?any. Pracownikom lotniska wida? si? ci??ko ?yje i postanowili zadba? o swoje ? strajkuj?c. C??, kilka ?adnych godzin trwa?o zanim dostali?my jaki? kwitek na hotel. W ko?cu po d?ugich negocjacjach ustalili?my, ?e oko?o 23 jest jeszcze lot do Johanesburga, wi?c mo?e?
Mo?e polega?o na tym, ?e musieli?my wr?ci? w pe?nym rynsztunku ok. 20 na lotnisko, jaka? tajemnicza si?a podpowiedzia?a nam, ?eby jednak pokoj?w nie zwolni?. Zn?w sp?dzili?my kilka ?adnych godzin po?r?d ?rozentuzjazmowanego t?umu oczekuj?cych na nast?pne atrakcje?, aby dowiedzie? si?, ?e niestety nie polecimy. Kto? z dru?yny wpad? na genialny pomys?, aby si? ju? odprawi? na lot poranny! I chyba to nas uratowa?o, ale o tym za chwil?. Horror, kt?ry nast?pi? po tym, to ?wietna przygoda, ale kiedy si? o niej s?ucha, a nie prze?ywa na w?asnej sk?rze.
Ot?? po zapisaniu nas na lot poranny przysz?o nam wraca?, oczywi?cie z tobo?kami, do superhotelu. I tu dowiedzieli?my si?, ?e autobus ju? nie kursuje, wiec pozostaje nam tylko taks?wka. Widzimy chyba czterokilometrow? kolejk? oczekuj?cych taks?wek. Ale… ?aden z taks?wkarzy nas nie chcia? zabra?! Koledzy byli sprytniejsi i nie powiedzieli, gdzie chc? jecha?, a kiedy zapakowali baga?e i usadowili si? w taks?wce w?a?ciwie taks?wkarz nie mia? wyj?cia. Pojechali. Nam przysz?o czeka? ok. 1,5 godziny na jakiego? desperata, kt?ry chcia?by nas podwie??. Podczas oczekiwania mieli?my okazj? przygl?da? si? b?jce taks?wkarza z niezadowolonym klientem, kt?ry, r?wnie? chcia? si? dosta? do tego samego hotelu, co i my. Rzecz w tym, ?e hotel, w kt?rym ulokowa?a nas ?przyjazna klientom linia Air France? po?o?ony by? jakie? 7 – 8 kilometr?w od lotniska. I dlatego ?adnemu taks?wkarzowi si? po prostu nie op?aca?o jecha?. Przekonali?my w ko?cu jednego, ?e zap?acimy mu stawk? jak do Pary?a, byleby nas tylko zawi?z? do hotelu. Problem mieli?my jeszcze inny, a mianowicie torby golfowe. Baga? niekoniecznie daj?cy si? bezproblemowo zapakowa? do taks?wki, nawet je?li jest to taks?wka francuska. Do tego m?j towarzysz podr??y, przed wyjazdem by? uprzejmy naby? sobie plastikowy, porz?dny i masywny pokrowiec na kije, kt?ry w ?aden spos?b nie poddawa? si? zabiegom upychaj?cym. Po tych zabiegach zreszt? pokrowiec ?w nazwany zosta? pieszczotliwie trumienk? i ku uciesze pozosta?ych uczestnik?w wyprawy przy tym okre?leniu pozosta? ju? do ko?ca imprezy. Troch? to by?o przekorne w stosunku do towarzysza podr??y, kt?ry bardzo by? dumny ze swojego nabytku i wci?? podkre?la? wszem i wobec zalety i u?yteczno?? tego? pokrowca.
Koniec ko?c?w taks?wkarz zrobi? dwa kursy, skasowa? podw?jnie i jako? mogli?my we w miar? godziwych warunkach dotrwa? do rana.

Poranek koszmarek.
Po obfitym, jak na warunki “go?cinnej” Francji, ?niadanku, kt?re uda?o nam si? spo?y? po okazaniu oczywi?cie bonu konsumpcyjnego, dostarczonego nam przez nasz? ulubiona lini? Air France, udali?my si? wygodnym autobusem do miejsca naszej ka?ni. Przywita? nas oczywi?cie t?um oczekuj?cych nie wiadomo na co podr??nych. Kolejka by?a ogromna, jeden osobnik – chyba kierownik, bo by? w marynarce – kierowa? ruchem oczekuj?cych nigdzie nielec?cych. Wpuszcza? po kilka os?b za ta?m? nie wiadomo po co, bo i tak dalej nic si? nie dzia?o. Panny za kontuarem wnikliwie ogl?da?y swoje paznokcie i leniwie ziewa?y. Uratowa?o nas wczorajsze, wieczorne zapisanie si? na lot. Po jaki? tam przepychankach s?owno-gestykulacyjnych uda?o nam si? przepchn??, odda? baga?e i trumienk? te?, mijaj?c zap?akan? niewiast? z zazdro?ci? spogl?daj?c? na nas. Koniec ko?c?w, po perypetiach, z gdzie? tam dwugodzinnym op??nieniem zostali?my ?askawie wpuszczeni na pok?ad samolotu ?przyjaznej klientom linii Air France?. Po komunikacie, ?eby?my si? jednak z wcze?nie nie cieszyli, bo wcale nie wiadomo czy polecimy, wyrok brzmia?: lecimy. Z dusz? na ramieniu, zastanawiaj?c si?, co jeszcze mo?e nas czeka? w tej wyprawie po takim jej pocz?tku, poszybowali?my na drug? p??kul? ku naszemu przeznaczeniu, wznosz?c czasami toasty za ?wietlan? przysz?o?? w?a?nie opuszczanego kraju. Viva la France!

RPA, czyli raczyli?my przyby?, ale?.
Przybyli?my troch? w innym terminie. Dzi?ki ci Francjo!
Po tej przygodzie zgodnie stwierdzili?my, ?e raczej od tej pory to z Francuzami niekoniecznie chcemy mie? ju? do czynienia. Ustalili?my kolektywnie, ?e to tylko nieprzyjemna przygoda i nale?y o niej szybko zapomnie?. W Madikwe mieli?my sp?dzi? trzy urocze dni, jednak sp?dzili?my tam tylko jedn? noc i dzie?. Zamiast podziwia? dzikie zwierz?ta, przysz?o nam podziwia? konsekwentnie strajkuj?cych pracownik?w lotniska, ma?o ciekawy hotel i naprawd? ?dzikich? paryskich taks?wkarzy.
Zacz?li?my od safari na granicy z Botswan?, gdzie le?y ogromny, rozci?gaj?cy si? na powierzchni
75 000 ha rezerwat Madikwe. To tam w?a?nie, podczas Operacji Phoenix, sprowadzono na ich dawne tereny zamieszkiwania 27 gatunk?w zwierz?t, w tym zaliczane do s?ynnej ?wielkiej pi?tki?: s?onie, nosoro?ce, lwy, lamparty i bawo?y.
Nasz ob?z to by? naprawd? uroczy zak?tek. Po?o?ony w samym sercu rezerwatu, nad niewielk? rzeczk? Groot Marico. Luksusowe wr?cz warunki, jakich trudno spodziewa? si? w takim miejscu, pozwalaj? czu? si? naprawd? bezpiecznie. Musimy tylko pami?ta?, gdzie si? znajdujemy i oczywi?cie zachowywa? si? rozs?dnie. Pobyt w takim miejscu pozostanie w naszych wspomnieniach na ca?e ?ycie. Odkrywaj?c tajemnic? ?ycia stepu, pokrytego krzewami akacji o wschodzie i zachodzie s?o?ca, po prostu zakochujemy si? w tej ziemi. Odg?osy dochodz?ce z g??bi nocy wywo?uj? niesamowite wra?enie. Odczuwamy, jak? pot?g? jest przyroda. Czujemy wr?cz, jak ?yj? zwierz?ta w swoim naturalnym ?rodowisku, gdzie cz?owiek jest tylko jego cz??ci? i nie ma ?adnej w?adzy. Podziwiali?my te? i mniejsze formy ?ycia – r??nej ma?ci robactwo. Widzieli?my wieczorow? por? jakie? monstrualne czarne glisty, ale – jak nas zapewniono – nieszkodliwe. Jednak wyobra?nia dzia?a?a. Jeden z uczestnik?w wyprawy przez ca?? noc nie zmru?y? oka, wypatruj?c nie wiadomo czego.

Z kr?lestwa zwierz?t przenie?li?my si? do kr?lestwa ludzi. Narodowy Park Pilanesberg/Sun City ? czwarty co do wielko?ci park narodowy RPA, o powierzchni 580 km kw., le?y w kraterze wulkanu powsta?ego przed setkami milion?w lat. Przylegaj?ce do parku Miasto S?o?ca(Sun City) to bajeczne miejsce. Takie afryka?skie Las Vegas, z ekskluzywnymi hotelami i kasynami. Najbardziej znany jest Palace of the Lost City(Pa?ac Zaginionego Miasta).
My raczej podziwiali?my r?wnie wspania?e dzie?o Gary Playera, czyli dwa doskona?e pola golfowe. Mieli?my okazj? poczu? atmosfer? prawdziwie wielkiego zawodowego turnieju, uczestnicz?c niejako w przygotowaniach do Nedbank Golf Challenge, kt?ry jest rozgrywany corocznie pod koniec listopada. Mieli?my namiastk? tego, co czuje gracz otoczony trybunami pe?nymi kibic?w. Wprawdzie trybuny podczas naszego turnieju nie by?y zape?nione, to jednak na osiemnastym do?ku ko?cz?c rund? nasz dru?ynowy pro Jakub Ossowski, po trudnym wybiciu z bunkra, kiedy to umie?ci? pi?k? na greenie tu? obok flagi, zebra? gromkie brawa od nielicznej niestety o tej porze, publiczno?ci. Turniej sk?ada? si? z dw?ch rund. Rozgrywali?my je na polach Lost City Course i Gary Player Course. Obydwa pola po prostu zapieraj? dech w piersiach. Otoczone g?rami do?ki o du?ych r??nicach poziom?w s? wprost balsamem dla oczu.
25 zespo??w z 19 kraj?w i 4 kontynent?w przyjecha?o na turniej Diners Club International Pro-Am Classic. Mi?dzy uczestnikami w Sun City byli obro?cy tytu?u mistrzowskiego z ubr., czyli dru?yna Rosji, sze?? dru?yn z Ameryki ?aci?skiej i tradycyjnie silne zespo?y z Azji Korea i Hong Kong. W sk?ad ka?dego zespo?u wchodzi?o 3 amator?w i jeden gracz zawodowy.

Runda pierwsza, czyli zupe?nie nie?le nam posz?o.
The Lost City Course to pole, na kt?rym rozegrali?my pierwsz? rund?. Pole to mo?e budzi? kontrowersje, ale bezsprzecznie jest ono jednym z tych, o kt?rych si? nie zapomina. Ogromne wra?enie robi zar?wno hotel Lost City, jak i przyroda otaczaj?ca to pole. Rado??, jak? czerpiemy z otaczaj?cego krajobrazu mo?e niestety miejscami przemieni? si? w smutek, gdy nasza pi?ka znajdzie si? w kolejnym, nadzwyczaj du?ym i pustynnym bunkrze? Ta niezwyk?a kombinacja roughu i g?adkich traw z pewno?ci? wynosi to pole na szczyty list najlepszych ?wiatowych p?l golfowych. Zaprojektowane przez golfow? legend? ? Gary?ego Playera ? pole The Lost City jest najprawdziwszym wyzwaniem dla ka?dego golfisty.
Sam projektant jest zdania, ?e pi?kno i cisza s? niezb?dnymi warunkami, aby zbudowa? pole golfowe. Maj?c na uwadze te wytyczne, w 1993 roku The Lost City Golf Course zosta?o wybudowane w zgodzie z naturalnym ukszta?towaniem terenu. W rezultacie powsta?o pole pe?ne pustynnych bunkr?w, przepi?knych wodnych oczek, na pag?rkowatym terenie afryka?skiego stepu pokrytego krzewami, w?r?d kt?rych przechadzaj? si? zwierz?ta, przygl?daj?c si? poczynaniom golfist?w. Jest to pole, kt?re ka?demu golfi?cie rzuca wyzwanie; pole, kt?rego nie da si? zapomnie?.
Tee ustawiono mam do?? przewrotnie, zw?aszcza ?e na ka?dym do?ku jest ich sze?? i jest w czym wybiera?. Dlatego pole mo?e by? ?atwe, przyjemne, trudne i bardzo trudne lub piekielnie trudne po sz?ste to chyba ju? pozostaje nam okre?li? je jako wredne. Nam ustawiono raczej na bardzo trudne. Nie by?o do?ka par 4, kt?ry by?by dla mnie w zasi?gu drugiego uderzenia ?elazem! Do?ek Par 3 tylko jeden mia? odleg?o?? 150 metr?w, reszta by?a d?u?sza! Do?ki par 5 s? tak zaprojektowane, ?e mistrzostwem ?wiata jest by? tam za drugim strza?em na greenie. Mo?e dwa lub trzy s? w zasi?gu, reszta jest tak pokr?cona, ?e albo jest to strza? bardzo, bardzo ryzykowny, albo desperacki. Do???my do tego wrednie poustawiane flagi na greenach, dok?adnie zaraz za bunkrem, je?eli takowy tylko mo?e by? na linii strza?u, zupe?nie niewidoczne spadki, traw? w rafie o grubo?ci palc?w i g?sto?ci chyba czarnej dziury, rozkojarzenie spowodowane obecno?ci? wszelakiej zwierzyny i… mamy dziury przeznaczone dla mutant?w, a nie dla lekko kaszani?cych golfist?w. I dobijaj?cy rechot, w?a?nie rechot wszelkiej ma?ci ptak?w, kt?ry brzmi po prostu jak pusty ?miech z naszych poczyna?!
Na szcz??cie organizatorzy rozpieszczali nas tak w trakcie turnieju, jak i po rundach. Ka?dy z uczestnik?w mia? zagwarantowanego caddy?ego(to taki pomocnik podczas gry, nosi torb? z kijami i w przeciwie?stwie do naszych krajowych potrafi podpowiada? czym, gdzie i jak zagra?).
Jak wspomnia?em, pierwsz? rund? rozegrali?my na ?zaginionym polu?. Widoki cudowne! Po o?miu do?kach niespodziewanie nast?pi?o za?amanie pogody i rozp?ta?a si? wielka burza.
Pioruny bi?y woko?o jak oszala?e, a wielkie strugi deszczu tworzy?y jeziora w bunkrach.
Po wezwaniu przez GPS wszystkie zespo?y sprawnie i bez ofiar dotar?y do budynku klubowego. Czeka? tam na nas pocz?stunek i otwarty bar. W napi?ciu oczekiwali?my decyzji, co do naszej dalszej gry. Dopiero gus?a odprawione przez Ekwadorczyk?w sprawi?y, ?e wysz?o s?o?ce i wr?cili?my na pole. Zabrak?o nam troch? tych dwu godzin i rund? ko?czyli?my, jako ostatni zesp??, prawie w ciemno?ciach. Humory nam jednak dopisywa?y z uwagi na zupe?nie przyzwoity wynik, dzi?ki kt?remu uplasowali?my si? na zupe?nie niez?ej pozycji w pierwszej po?owie listy wynik?w. Po rundzie zadbano oczywi?cie o nasze doznania kulinarne i duchowe. Doskona?a kolacja przy akompaniamencie afryka?skich b?bn?w pozwoli?a zapomnie? o nieudanych uderzeniach i burzy.

Runda druga, czyli bladym ?witem.
Drugiego dnia zupe?nie bladym ?witem, o godzinie 8.30 stawili?my si? w komplecie na tee pierwszego do?ka Gary Player Course. To miejsce organizowanych co roku mistrzostw Nedbank Golf Challenge(wcze?niej znanych jako Nedbank Milion Dolar Golf Challenge) od ponad dwudziestu lat. Pole golfowe The Gary Plater Country Club jest jednym z najtrudniejszych i najbardziej wymagaj?cych p?l w po?udniowej Afryce, zajmuj?cym najwy?sze pozycje w rankingach na najlepsze pola golfowe po?udniowej Afryki w takich czasopismach jak Golf Digest i Compleat Golfer South Africa. To jedno z p?l, na kt?rym trzeba u?y? ka?dego kija z torby. Zaprojektowane przez Gary?ego Playera, pole jest wyzwaniem zar?wno dla amator?w, jak i najlepszych zawodowc?w. Pole to porasta trawa kikuyu(na tee, fairway?ach i sami roughach), jak zreszt? wi?kszo?? p?l typu links w po?udniowej Afryce. Oznacza to, ?e przyjezdni golfi?ci musz? dostosowa? sw? technik? do panuj?cych tu warunk?w. Wszystkie 18 green?w zosta?o obsianych specjaln? mieszank? traw Penn A4, kt?ra wymaga bardzo dok?adnego puttowania i mocno podkr?ca pr?dko?? pi?ki.
Przywitani zostali?my przez rozstawiaj?c? nag?o?nienie obs?ug? i przez – przecieraj?ce ze zdumienia oczy ? ma?py. Dodam tylko, ?e w b?j ruszyli?my bez ?adnej rozgrzewki, co jest przecie? zrozumia?e o tak wczesnej porze, ale czujemy si? rozgrzeszeni z uwagi na brak driving range. C??, brak rozgrzewki i nad wyraz trudne pole sprawi?y, ?e nie byli?my ju? tak dobrzy jak dnia poprzedniego. Plan zosta? jednak wykonany, statystycznie i tak zaj?li?my najlepsze miejsce w historii start?w polskiej reprezentacji. Jeszcze kilka start?w i na pewno dojdziemy do czo??wki. O tym ?e druga runda to nie by?o byle co i punkty zdobywa?o si? o wiele trudniej ni? pierwszego dnia niech ?wiadczy fakt, ?e tylko dwa zespo?y ugra?y ponad 80 punkt?w by?y to Brazylia -81 pkt. i Honk Kong -84 pkt.
Podczas gry w hotelowym holu prezentowane by?y fotografie zrobione przez mistrza obiektywu i golfa(hcp 2) Phila Inglisa. Fotki by?y na tyle udane, ?e przed ekranem zawsze k??bi? si? t?um ogl?daj?cych.
Wr?czenie nagr?d odby?o si? w eleganckiej sali kasyna i, jak przysta?o na tej rangi turniej, z wielk? pomp?. Nagrody wr?cza? sam dyrektor naczelny, Diners Club International EMEA – Graham Gertz ? Rombach. Turniej mo?na rzec, tradycyjnie ju?, bo trzeci raz w historii tego turnieju, wygra?a dru?yna Hongkongu, osi?gaj?c 176 punkt?w. Drugie miejsce zaj??a dru?yna Brazylii (169), a trzecie zesp?? Republiki Po?udniowej Afryki(164). Wsp??zawodnictwo by?o bardzo wyr?wnane, a przy tej formie rozgrywek i stopniu trudno?ci pola wszystko zdarzy? si? mog?o. Wszyscy uczestnicy zostali obdarowani pami?tkowymi fotografiami oprawionymi w ramki, eleganckimi koszulkami, parasolkami i windstoperami.

Czas powrotu i zn?w Francja.
Nast?pnego dnia pozosta?o nam spakowa? manatki i rusza? w drog? powrotn?. Cz??? dru?yny rozegra?a jeszcze rund? towarzysk? ? czyli da?a zarobi? Kubie par? euro – no, bo jak tu nie zrobi? drobnego zak?adziku? Zawsze to i emocje wi?ksze i nadzieja jest. Nie m?wi?c o motywacji do gry… Spok?j nasz burzy? tylko fakt, ?e wracamy ?przyjazn? klientom lini? Air France?. I chyba dobrze, ?e na turnieju nie by?o reprezentacji Francji, mog?oby zaiskrzy?! Jak pokaza?o ?ycie, Francuzi jeszcze mi dopiekli pozbawiaj?c nadmiernej ilo?ci wody ognistej, zakupionej na lotnisku w Johanesburgu. Dodam, ?e nadmierna ilo?? to dwie butelki, w tym jeden likier. Oczywi?cie zdarzenie mia?o miejsce na moim ulubionym lotnisku w Pary?u, kt?re szerokim ?ukiem, zupe?nie nie triumfalnym, b?d? omija?!
Korzystaj?c z okazji chcia?bym w imieniu swoim i dru?yny, kt?rej cz?onkami mieli zaszczyt by?: Jakub Ossowski, Micha? Goli i Jaros?aw Stodolny, gor?co podzi?kowa? dyrektorowi DC Polska panu Markowi Smolarzowi za zaproszenie nas do udzia?u w tym wydarzeniu i za opiek?, jak? nad nami sprawowa? podczas pobytu w tym przepi?knym zak?tku ?wiata!

Nedbank Golf Challenge(dawniej znany jako Million Challenge Golf Dollar) od dawna jest najwa?niejszym wydarzeniem w kalendarzu golfowym w Republice Po?udniowej Afryki i nie tylko. G??wna nagroda wynosi 1,2 miliona USD dla zwyci?zcy. Turniej jest rozgrywany w Sun City na prze?omie listopada i grudnia ka?dego roku. W tym roku pula nagr?d dla 12 najlepszych wynosi 4 385 000 USD. Tytu?u mistrza b?dzie broni? Jim Furyk, kt?ry wywalczy? go kolejno przez dwa lata.
W?r?d zwyci?zc?w poprzednich edycji s? takie gwiazdy jak Seve Ballesteros, Ian Woosnam, Bernhard Langer, Nick Price, David Frost, Colin Montgomerie oraz pochodz?cy z RPA Ernie Els. Elitarna czo??wka najlepszych ?wiatowych graczy stanowi trzon dwunastu uczestnik?w tego wyj?tkowego turnieju. Uczestnicy zdobywaj? zaproszenie do udzia?u w Nedbank Golf Challenge swoimi osi?gni?ciami z poprzedniego sezonu.

Wi?cej zdj?? z tej podr??y mo?na obejrze? w naszej galerii.

Redakcja portalu
Redakcja portalu golfpl.com
http://www.tv-golf.pl