Koronawirus zablokował nam możliwość gry. Wprawdzie mogliśmy jeszcze w lutym uderzać gdzieniegdzie, jednak normalnie o tej porze i w tych temperaturach bylibyśmy już prawie w sezonie, po przymiarkach, treningach i takich tam rożnych przedsezonowych wygibasach! Pewnie nie jeden turniej byłby już za nami a wielkie osiągnięcia i oczekiwania przed nami. Niestety małe zabójcze coś, przesunęło nam tegoroczne harce golfowe i teraz, aby nadrobić stracony czas na golfowe rozpędzanie się, musimy to jakoś ogarnąć.
Na zwykły trening i misiowe rozbudzenie nie bardzo mamy czas, bo sezon raz, że będzie krótszy, to jeszcze zapewne bardziej intensywny niż dotychczas. Więc powinniśmy pojawić się na tee zwarci , gotowi i w pełnej FORMIE! Pomogą nam w tym nowe technologie, materiały i club fitting , które odmieniają grę w golfa szybciej niż cokolwiek i kiedykolwiek.
Korona nam z głowy nie spadnie jeżeli udamy się w wiadomym celu do specjalisty i dzięki temu zaoszczędzimy być może trochę nerwów i…, ale zacznijmy od początku.
Club fitting, czyli dopasowanie parametrów kijów golfowych do osoby, istnieje od stu lat i rozwija się tak samo dynamicznie jak sam golf. Podstawowym błędem jest przekonanie początkujących amatorów i graczy z wyższym handicapem jest to, że są zbyt słabi, żeby dopasowywać swój sprzęt do swojego ciała i swingu. Uważają, że to coś dla zawodowców. Tymczasem badania dotycząceclub fittingu przeprowadzone w Ameryce na graczach o średnim i wysokim handicapie pokazały, że 50 % badanych, powiedziało, że, podstawowym powodem błędów w swingu i braku powtarzalności u graczy o średnim i wyższym hcp. jest niedopasowany sprzęt kupowany prosto z półki w proshopie. Powodem kłopotów jest często nieodpowiednia waga kija, giętkość shaftu, rozmiar gripu czy też kąt nachylenia shaftu w stosunku do główki. Tu właśnie przydatny staje się club fitting, czyli dopasowanie kąta otwarcia główki przy driverze, ciężar ogólny kijów dopasowany do rytmu i prędkości swingu, kąt wychylenia shaftu w stosunku do główki, po to by trafiać w ziemię całym spodem kija, a nie tylko jego częścią. Są to zasadnicze sprawy, jeżeli chodzi o poprawę naszej gry.
Długość kijów
Statystyka pokazuje, że 75% golfistów używa woodów i driverów, które są zbyt długie. Oczywiście korzystniej byłoby im używać zdecydowanie krótszych woodów. Wówczas traciliby nieznacznie na dystansie, ale zyskaliby na celności dobrze trafiając piłkę środkiem kija.
Kąt nachylenia shaftu w stosunku do główki, czyli lie angle
Kąt drivera i woodów, czyli loft
Prawidłowe równolegle ułożenie główki do powierzchni podczas momentu uderzenia w piłkę, to jeden z najważniejszych czynników, aby uzyskać prosty lot piłki. Niejednokrotnie dopasowujemy swing do sprzętu, a nie odwrotnie. Często zdarza się trafić w piłkę, gdy główka kija nie jest równoległa do powierzchni, powodując otwarcie lub zamknięcie się jej podczas uderzenia. Rezultatem tego jest slice i hook, jakże niepożądane zjawiska. Lie angle dostosowujemy do wzrostu gracza, długości jego rąk i płaszczyzny, którą uderza w piłkę.
90% graczy na świece używa driverów z niewystarczającym kątem nachylenia główki, co powoduje uzyskanie minimalnej odległości z tee. Jeżeli prędkość naszego swingu wynosi poniżej 90 mil/h, to najprawdopodobniej powinniśmy używać driver, który ma 11,5 lub nawet 12 stopni, aby uzyskać optymalny kat wyrzutu piłki, uzyskując w ten sposób maksymalną odległość przy swojej prędkości swingu. Prędkość to jednak nie wszystko wpływ ma również płaszczyzna naszego swingu, aby znaleźć optymalny dla siebie loft, powinniśmy się jednak poradzić specjalisty.
Waga kija i waga zamachu (swing weight)
Gdyby wszyscy golfiści mieli równą siłę, równe tempo i równy rytm, to mogliby używać kijów o tej samej wadze całkowitej i wadze zamachu (swing weight). Waga zamachu to ciężar kija, jaki się czuje podczas zamachu, i ciężar, jaki czujemy w główce kija. Tę wagę określa się literami od A do F. Każda litera ma 5 stopni wagi mierzone cyframi, a więc zaczynamy od A1, A2, A3, A4, A5; B1, B2, B3, B4, B5; C1 itp. Standardowa waga kija o stalowych shaftach sztywnych to D2, natomiast większość graczy z szybszym swingiem i z większą siłą miałaby większą siłę zamachu, używając wagi zamachu D3 lub D4. A większość juniorów i graczy mniej zdolnych fizycznie powinna mieć lżejszą wagę D1 lub D0. Tu również nie ma określonej ściśle zasady i gracz powinien wybrać taką wagę zamachu, jaka mu odpowiada. Prawda jest jedna: to kolejny krytyczny punkt. Aby uzyskać systematyczność w grze, waga całkowita kija i waga zamachu muszą być dopasowane do prędkości, rytmu i tempa swingu.
Giętkość (flex) i punkt zginania shaftu
To jedna z dziedzin, w której lepszy gracz może skorzystać więcej niż gracz o średnim lub wyższym handicapie. Wybór odpowiedniego shaftu i punktu zgięcia jest zasadniczy, gdy chcemy poprawić tor lotu piłki i uzyskać prostsze strzały. Shaft musi być odpowiednio dobrany do gracza, aby mógł on odpowiednio kierować swoim sprzętem. Skończyły się czasy, kiedy jesteśmy ograniczeni do shaftów wkładanych przez producentów. Skończyły się czasy shaftów-dinozaurów. Nowoczesne shafty są lżejsze i zwiększają prędkość główki, a tym samym odległość przy zachowaniu swojego naturalnego rytmu i prędkości zamachu. Ważne jest, aby nie porywać się na shafty za sztywne, bo to będzie skutkowało za niskim torem lotu piłki, stratą odległości i kontroli oraz ogólnym złym czuciem podczas uderzenia.
Rozmiar gripu
Żaden golfista nie może liczyć na dobry powtarzalny zamach, jeżeli nie będzie miał rozluźnionych mięśni dłoni i przedramion. Odpowiedni rozmiar gripu jest kluczowym elementem w zwalczaniu zbyt często popełnianego błędu, jakim jest zbyt mocne trzymanie kija golfowego. Poprzez uzyskanie optymalnej wygody gracz ma większe szanse zrelaksowania dłoni i przedramion, co pozwoli mu wykonać płynny, rytmiczny zamach golfowy.
Tyle naszego wymądrzania. Następnym razem porozmawiajmy z praktykiem i specjalistą od fittingu kijów golfowych – Michałem Bajerskim. Zapraszamy do przeczytania kolejnego artykułu już za tydzień.
