Galapagos

Galapagos
Wyspy Galápagos, Wyspy Żółwie – archipelag wysp pochodzenia wulkanicznego na Oceanie Spokojnym, na wysokości równika, ok. 960 km na zachód od wybrzeża Ameryki Południowej. Wyspy należą do Ekwadoru. Archipelag składa się z 13 większych wysp, których powierzchnia przekracza 10 km², 19 powyżej 1 km², 42 wysepek mniejszych niż 1 km² i przynajmniej 26 wynurzających się skał. Około 128 wysp archipelagu ma swoje nazwy. Największa to Isabela o powierzchni 4 588 km² wznoszącą się do 1 707 m i Darwin, jako najmniejsza, mająca tylko 1,1 km² i wzniesienie 168 m. Całkowity obszar archipelagu to 7 882 km², a długość linii brzegowej wynosi 1 336 km. Najstarsze wyspy mają około 4 milionów lat, a najmłodsze są jeszcze w procesie tworzenia. Wyspy Galápagos to jeden z najbardziej aktywnych obszarów wulkanicznych na świecie. Wyspy te narodziły się z morza i nigdy nie miały połączenia z kontynentem. Początkowo była to jedna duża wyspa, która z czasem, w wyniku ruchów tektonicznych, rozpadła się na mniejsze.

Lwy morskie, Coca Tea, Golf.

Oczywiście w naszej podróży najważniejszy był golf, ale jakaś kolejność w życiu obowiązuje. Już tłumaczę tytuł i kolejność: Lwy morskie (Galapagos), tak to one są najważniejsze na prawie wszystkich wyspach, są dosłownie wszędzie; na lądzie, w wodzie, na plażach, a nawet na łodziach zakotwiczonych w zatoczkach. Pływaliśmy z nimi w kilku miejscach – to jest niesamowite przeżycie.
Coca Tea – Ekwador, Quito. To miasto jest piękne, inne niż wszystkie – położone na wys. 2800 m.n.p.n ciągnie się na przestrzeni około 50 km. długości i około 7 km. szerokości. Aglomeracja ta położona jest na wielu wzgórzach, co szczególnie pięknie wygląda w nocy.
W Quito jest tylko jedno pole golfowe, ale za to jakie! Wjazd za wielką bramę, pilnowaną przez sporą grupę strażników i policjantów. Wpuszczono nas, pomimo, że miejscowy klub nie współpracuje z naszym macierzystym Sierra Golf (może będzie to można naprawić?).
Quito Tenis and Golf Club (tak brzmi oficjalna nazwa) jest dostępny tylko dla członków i ich gości. Na terenie działa też klub hippiczny, ze stadniną, potokiem, terenami do jazdy, z przeszkodami do skoków. Pole golfowe jest piękne i zadbane –to wrażenie na oko, bo zagrać nie mogliśmy. Co do coca tea to kupiona w sklepie jest bardzo wzmacniająca, zawiera zadziwiająco wiele składników odżywczych.
Ostatnia pozycja – golf to Costa Rica, Playa Condal, zach. wybrzeże kraju. To czarodziejskie miejsce, piękny hotel nad oceanem Spokojnym, bielutki piasek i oczywiście pole golfowe par 71, wkomponowane w krajobraz gór i morza. Niektóre dołki położone kilkanaście metrów ponad poziom morza. Z punktami widokowymi, które zapierają dech.
Hotel składa się z ok. 40 domków po 4 apartamenty w każdym. Ten w którym mieszkaliśmy miał widok na 18 dołek. Już od samego rana było widać golfistów. Pogoda wprawdzie nie była taka idealna, ciągle wiejący wiatr, skutecznie chłodził i upał nie był tak bardzo dokuczliwy. Na polu nie było tłoczno, więc grę można było sobie w odpowiedni sposób rozłożyć i dostosować do własnych potrzeb. Hotel zapewnia swoim gościom mnóstwo ruchowych atrakcji takich jak: aqua aerobic, kick-boxing, pilastes, yoga, różnorodne sporty wodne czy wycieczki. W dobry nastrój wprowadza nas oczywiście wszechobecna muzyka południowoamerykańska. Ach ta gorąca salsa, rozbrzmiewająca zwłaszcza po południu przy największym w całej Ameryce Południowej – jak nas zapewniano, basenie. Tuż obok baru serwującego przepyszne i orzeźwiające drinki. Cubalibra, mochito albo campari sączone w pełnym słońcu, najlepiej podczas przerwy w tańcu wykonywanym w wodzie to takie spełnione, wakacyjne marzenie. Przedkładający golfa ponad basenowe rozkosze mają możliwość przez całe dwa dołki, odbijać swoją ukochaną piłeczkę w rytmie porywającej muzyki. Na polu czekają ich też inne atrakcje i niespodzianki takie jak iguany, szopy pracze do których po pewnym czasie można się przyzwyczaić. Oczywiście oprócz golfa na Kostaryce trzeba jeszcze coś zwiedzić i zobaczyć, by zrekompensować sobie dość długi lot.
Jednak dla tych chwil warto się poświęcić, szlak został przetarty i pamiątkowa piłka z logo naszego klubu także została zgubiona gdzieś w korsykańskiej trawie. To na szczęście i żeby tu powrócić.
iglwy

widwid1