Polonia Open po polsku – czyli jak mi się trochę przelało!

Polonia Open po polsku – czyli jak mi się trochę przelało!
Zbliża się 15 Polonia Open, niby nic wielkiego w końcu przez tyle lat zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Od początku turniej ten był odbierany pozytywnie, w końcu to jedyny cykliczny i zawsze mocno obstawiony turniej na uchodźctwie, należałoby więc oczekiwać fety, podziękowań, kwiatów i okazania radości z faktu chociażby piętnastolecia. Tym czasem na skrzynkę redakcji, z dołączoną całą listą odbiorców, trafiają kolejne wiadomości o powstaniu nowej inicjatywy (konkurencyjnej) – Turnieju POLONIA WORLD CUP organizowanego przez nowy klub UPAGC, za którym stoją Henry Lajca, Mark Kwoka i Jakub Paszynin. Nazwiska do tej pory kojarzone raczej z Polnią Open. Można by przypuszczać, że to w sumie fajna inicjatywa, bo w końcu nikt nikomu póki co, organizacji turniejów zabronić nie może a od przybytku głowa nie boli. Jest tylko jedno ale…, panowie byli uprzejmi się tej odległej Ameryce posprzeczać i …., no właśnie i jak to zwykle bywa, tak po polsku poszło na noże. Czego efektem są przesyłane przez nowy klub UPAGC, wiadomości o tym lub tamtym. Roztrząsanie na forum publicznym swoich wzajemnych niesnasek, jakoś nie uważam za wskazane i potrzebne. Sądzę, że to nawet wręcz szkodliwe. Dawniej dżentelmeni spotykali się na polu (wyjątkowo nie golfowym) a po spotkaniu takim, jeden wracał o własnych siłach (i ten miał rację), drugiego zaś znoszono. Tak załatwiano sprawy, dziś rozstrzyganiem sporów zajmują się sądy a ich wyroki są podobno sprawiedliwe, podobno, bo jak mawiał, chyba Kargul – sprawiedliwość, sprawiedliwością , ale ….
Otóż Panowie, uważam, że swoje spory powinniście załatwić w sądzie i dopiero po ewentualnym rozstrzygnięciu informować o wyniku. Wasze zachowanie, to (bez obrazy) lekka dziecinada. Jaki cel ma organizowanie nowego turnieju w tym samym czasie co Polonia Open? Sądzę, że to złośliwość i chęć ……., ale gdybyście chcieli zaistnieć, to lepiej byłoby zorganizować wasz turniej tuż po Polonii Open, tak aby ewentualni uczestnicy mogli zagrać w obydwóch turniejach, by móc je porównać i z czasem wybrać ten lepszy. Zapewne w jakiś sposób została urażona wasza duma i działając impulsywnie, każecie golfistom opowiadać się po którejś stronie. Panowie, tak naprawdę graczy mało interesują wasze problemy i niesnaski! Skoro dotychczas w Polonii Open, przez 14 lat bawiło się tam świetnie (takie przynajmniej do redakcji docierały wieści) spore grono golfistów, to nie sadzę że nagle większość z nich porzuci, sprawdzony i ugruntowany turniej, dla czegoś nowego. W zasadzie nawet nie napisałbym o tym, bo to wasze sprawy, jednak dzisiaj mi się lekko “przelało”.
Otrzymałem na skrzynkę redakcyjną list więc go przytaczam, list taki bardzo “bezinteresowny”, napisany zapewne tylko z chęci podzielenia się po latach swoją opinią . 🙂
Pisownia oryginalna
Drodzy Państwo,
Nazywam sie Tomasz Galek, mam 62 lata i od 1981 mieszkam w Szwajcarji, gdzie prowadze wlasne Biuro Inzynierskie.
Moi znajomi z Polski poinformowali mnie, ze wzgledu na moje zainteresowanie golfem o bardzo nieciekawej sytuacji jaka zaistniala w golfie polonijnym w Stanach Zjadnoczonych .W tym momencie zdecydowalem ze i ja moge wyrazic swoja opinie na temat mojego doswiadczenia jakie zafundowal mi prezes Polonia Open Pawel Gasior.
Pierwszy raz odwiedzilem Polonia Open w roku 2012.
Przylecialem na ta impreze specjalnie aby towarzyszyc i kibicowac mojemu koledze z Kanady, ktory bral udzial w zawodach. Zaplacilem $200 i wtopilem sie w mila atmosfere zawodow. Poznalem wielu nowych i ciekawych ludzi, z ktorymi do dzisiaj utrzymuje kontakty. Kazdego dnia wieczorem sielankowa atmosfere zawodow konsekwentnie zaklucal jak sie pozniej okazalo, organizator zawodow Pawel Gasior.
Kazdego wieczoru bylem skazany na wysluchanie hymnu na wlasna czesc. W plomiennych wypowiedziach organizator zawodow dawal wyraz samouwielbienia i fascynacji brzmienia swojego glosu i byl niepodwazalnym entuzjasta swoich przemyslen.
W 2013 postanowilem nie kupowac zaklocanych przez Pawla Gasiora kolacji. Postanowilem jednak odwiedzic mojego kolege z Kanady w drugim dniu zawodow. W tym celu pojawilismy sie w grupie piecio-osobowej, w ktorej byla moja jak I grajacego kolegi zona oraz malzenstwo z Polski. O godzinie 14 dotarlismy do baru w Fountains CC gdzie czekajac na konczacego runde kolege zamowilismy jedzenie i piwo.
Okolo 14.30 w barze pojawil sie Pawel, ktory juz w dzwiach zapytal, co my tu robimy, bo nas nie ma na liscie, a jest to impreza zamknieta. Nie interesowalo Pawla ze jestesmy przyjaciolmi jednego z uczestnikow i ze byla z nami jego zona, ktora byla pierwszy raz na zawodach Polonia Open.
Na prosbe o mozliwosc dopicia piwa odpowiedzial pozytywnie, aczkolwiek po kilku minutach wrocil ponownie i pod grozba wezwania policji skutecznie dokonczyl procedure wyrzucenia nas z klubu.
Pawla zachowanie bylo ponizajace dla mnie I moich przyjaciol obecnych ze mna. Jestem ciekaw czy uczestnicy I sponsorzy podzieliliby moje zdanie?

 

Ponieważ miałem okazję poznać Pawła Gąsiora, a on sam jest ponad tym i nie chciał się wypowiadać, postanowiłem więc zabrać głos. Zaznaczam, że robię to spontanicznie i bez wiedzy Pawła, ale jak już napisałem – lekko mi się przelało. Otóż, poznałem Pawła sam już nie pamiętam kiedy, ale było to pewnie na jednej z Polonii Cup w ABGC, miałem też przyjemność w trakcie mojego pobytu w Nowym Jorku skorzystać z bezinteresownej pomocy Pawła, jako przewodnika, który okazał się zresztą świetnym kompanem! Jest to w pewnym stopniu, właściwie zwyczajowe zachowanie wśród braci golfowej i nie raz miałem okazję korzystać z uprzejmości znajomych golfistów, tak jak niektórzy mogli korzystać z mojej. Uważam, że to normalne zachowanie, chociaż w miarę upływu czasu, nie jestem już tego taki pewien. Mogę śmiało napisać, że kiedyś bywało lepiej i do dziś mam wielu golfowych przyjaciół w Polsce i na świecie, dziwne jest tylko to, że większość to raczej stare przyjaźnie. Tak więc, drodzy Panowie z Ameryki i Szwajcarii nie wierzę wam i nie chcę wierzyć, może gdybym nie znał Pawła zareagowałbym inaczej, albo pewnie wcale. Nie mogę się wypowiadać odnośnie organizacji i atmosfery panującej podczas Polonii Open, bo na żadnej z nich nie byłem, ale wszystkie relacje, które do mnie docierały były zawsze pozytywne, można to nawet zobaczyć na filmach relacjonujących to wydarzenie. Co do samouwielbienia Pawła, coś w tym jest :), ja to traktuję trochę jako osobliwość, ale z drugiej strony ludzie skromni zwykle pozostają w cieniu, a takim jak wiadomo trudno się przebić i cokolwiek zorganizować! Uważam, że Pawłowi należy się pełen szacunek i uznanie za wytrwałość w organizowaniu Polonii Open, która jest niewątpliwie sporym osiągnięciem w naszym golfowym światku, czego niechybnym potwierdzeniem jest powiedzenie, iż sukces ma wielu ojców a porażka jest sierotą! Dla mnie i pewnie wielu golfistów, ojcem Polonii Cup jest Paweł i jemu będę kibicował! To tyle w tym temacie.

Pozdrawiam wszystkich zwolenników i przeciwników Polonii Open, jednakowo serdecznie i życząc sukcesów w grze, polecam ten turniej  i dedykuję wam przysłowie, które zapewne dobrze znacie – zgoda buduje, niezgoda rujnuje.

Zbigniew Folta

Redakcja portalu
Redakcja portalu golfpl.com
http://www.tv-golf.pl