Między sezonami
Po długiej, ciepłej i suchej jesieni matka natura wprowadziła wreszcie rośliny w stan spoczynku. Trawy nie rosną, nie potrzeba niczego kosić ani pielęgnować, więc większość klubów w sezonie zimowym ogranicza zatrudnienie. Ważne jest jednak, aby wykorzystać ten czas względnego spokoju na wykonanie prac przygotowujących do następnego sezonu oraz tych, na które nie znaleźliśmy czasu w kołowrocie bieżących zabiegów.
Podzieliłbym te działania na trzy grupy. Pierwsza dotyczy prac pielęgnacyjnych na polu. Przede wszystkim chodzi o opryski prewencyjne. Najważniejsze to wyczuć lub określić odpowiedni moment aplikacji. Moje doświadczenie uczy, że zastosowanie dobrego systemicznego fungicydu późną jesienią ogranicza ryzyko nietrafienia z ostatnim opryskiem przed pierwszym opadem śniegu. Prawie zawsze znajdzie się później „okienko”, gdzie możemy wykonać oprysk mieszanką fungicydów trwale zabezpieczających trawę przed chorobami. Ważne jest, aby dawki substancji czynnych były na najwyższym dopuszczalnym poziomie. Doskonałe efekty przynosi również oprysk dobrym zchelatowanym żelazem. Cienka powłoka, jaka wytwarza się na powierzchni źdźbła trawy, bardzo skutecznie chroni je przed infekcją wielu patogenów, ale przede wszystkim Fusarium nivale powodującym najbardziej dokuczliwą chorobę grzybową traw zimą, czyli Snow mold. Praktyka uczy, że należy powtórzyć opryski fungicydami w lutym – oczywiście jeżeli natura i brak śniegu na powierzchni murawy pozwolą na to. Patogen Fusarium nivale jest szczególnie niebezpieczny w końcowej fazie zimy. Wówczas nawet krótkotrwałe zaleganie śniegu na trawie powoduje wystąpienie objawów. Inne prace na polu dotyczą drzew i krzewów. Można krzaki przycinać pielęgnacyjnie lub estetycznie, usunąć suche lub nadłamane gałęzie z drzew. Bardzo istotne jest modelować korony drzew tak, aby dostarczyć jak najwięcej światła słonecznego na najważniejsze powierzchnie na polu golfowym, czyli greeny i tee. Dobry greenkeeper szybko zauważy negatywny wpływ zacienienia na jakość trawy. Drzewa blisko greenów i tee to także problem konkurencji ich potężnego systemu korzeniowego ze stosunkowo delikatnymi korzeniami traw. Sezon zimowy to dobry czas na wykopanie wąskiego (5 cm) i niegłębokiego (ok. 40 cm) rowu wzdłuż linii drzew graniczących z greenami lub tee. Przerywa to system korzeniowy konkurujący z trawą bez szkody dla samego drzewa, ale trzeba pamiętać, że bardzo szybko się on zregeneruje, a nawet podwoi liczbę drobniejszych korzeni. Należy więc umieścić w tym rowku barierę, np. grubą folię budowlaną. Sezon jesienno-zimowy to także czas nasadzeń, lecz tutaj uwaga – trzeba bardzo przemyślanie planować umiejscowienie nowych drzew ze względu na problemy opisane wyżej. Wiele pól golfowych ma w swym krajobrazie jeziora. Bardzo istotne jest, aby zachowana była w nich równowaga biologiczna, na którą mają wpływ między innymi ryby. Jesień i zima to dobry czas na selekcję, dobór odpowiednich gatunków i ich wielkości. Jest to zadanie dla specjalistów; ja radziłem sobie w ten sposób, że nawiązałem współpracę z lokalnym związkiem wędkarskim. W zamian za korzystanie z jezior klubowych jako bazy hodowli narybku, odławiania dwa razy do roku i selekcji miałem rozwiązany problem profesjonalnej gospodarki rybnej w tym małym ekosystemie. Druga grupa działań dotyczy zaplecza działania greenkeeperów, parku maszyn i materiałów. Po pierwsze to czas na wszelkiego rodzaju remonty i naprawy generalne sprzętu, wymianę olejów i filtrów, łożysk oraz dla wielu klubów – ostrzenia wrzecion. To ostatnie zagadnienie skłania mnie do poruszenia tematu istoty posiadania przez klub własnego zestawu do ostrzenia. Myślę, że kluby z liczbą wrzecion powyżej 15 powinny pomyśleć o zakupie takich urządzeń. Istnieje bardzo długa lista pozytywnych konsekwencji, jakie daje regularne i profesjonalne ostrzenie wrzecion. Dane z wielu obserwacji i badań pokazują, że po 2-3 latach wydatek zwraca się – niezależnie od stałej, doskonałej jakości powierzchni puttowania i wysokiej zdrowotności traw. Sam proces backlapingu jako tego, który przywraca bądź utrzymuje ostrość noży kosiarek, jest zbyt przeceniany i niestety nieprawdziwy. Kluby z mniejszymi budżetami powinny pomyśleć o wspólnym zakupie jednego zestawu urządzeń, które nie jest przecież używane codziennie. Istnieje także ciekawy rynek maszyn używanych. Okres zimowy to także czas swego rodzaju remanentu zasobów materiałowych; to czas na składanie zamówień na części zamienne, środki ochrony i nawozy. Dobry menedżer, jakim powinien być superintendent pola golfowego, budżetuje przyszły rok, wyszukując z bogatej oferty materiały i środki, dopasowując je do możliwości finansowych swojego klubu. Często czynności te są pomijane lub marginalizowane. Jestem przekonany, że dobrze odrobione lekcje w tej części zarządzania polem golfowym mogą przynieść oszczędności nawet 20-30 proc.! Trzeci rodzaj aktywności w sezonie zimowym wiąże się z uczestnictwem w różnych konferencjach, szkoleniach i targach branży golfowej. Branża budowy i utrzymania pól golfowych stanowi potężny i prężny dział przemysłu obecny i w Polsce już zauważalny. Łatwość prowadzenia interesów w ramach Unii Europejskiej stwarza możliwości działania dla menedżerów i superintendentów pól w warunkach takie, jakie mają zarządzający w całej Europie. Choć wiem, że wszystko rozbija się o kasę, to właśnie te naprawdę szerokie możliwości i kontakty oraz konieczność śledzenia rynku pomogą dostosować siły do zamiarów. Wielką bolączką polskiego greenkeepingu jest lekceważący wręcz stosunek do edukacji i stałego podnoszenia swych kwalifikacji. Trzeba by teraz powtarzać truizmy o maksymalnych zyskach, jakie uzyskuje się przy minimalnych inwestycjach w szkolenie greenkeeperów, lecz niestety ponownie bardzo ciekawa druga konferencja polskich greenkeeperów pokazała niewystarczające zainteresowanie taką formą podnoszenia kwalifikacji. Tych kilkaset złotych poświęcone przez klub na wysłanie swoich ludzi na konferencję przyniosłoby nieprzeliczalne korzyści w polepszeniu jakości utrzymania pola. Cóż, oznacza to tylko, że czeka nas jeszcze dużo ciężkiej pracy we wzajemnym poznawaniu się i przełamywaniu barier.
Krzysztof Drab GCS